Zakończyła się jedna znajomość, zaczęła rozwijać się druga, ale napotkała takie przeszkody, że stało się jasne, że długo nie potrwa. Jeżeli chcesz dowiedzieć się dlaczego nie przetrwała, dlaczego tak szybko skończyła się, przeczytaj kolejny niewysłany list.
G...o 15.11.1970 r. =
Droga Kasiu!
Nie mogłem do Ciebie przyjeżdżać, wiesz, że soboty, niedziele, a nie raz i piątki mam zajęte. Jestem przywiązany do klubu i nie mogę sobie pozwolić na przyjazd do Ciebie, choć to zaledwie tylko trzydzieści kilometrów. Pisałem kilkakrotnie o tej sprawie, wiesz, że nie mogę rzucić tej gry i wrócić do D. bo tutaj oprócz gry, mam też prace. Przenosząc się do Ciebie stracę to wszystko, co mam tutaj, nawet mieszkanie, które od klubu mam darmowe, na okres mojego grania w tej miejscowości. Tyle razy prosiłem abyś przyjechała, jest dla Ciebie praca, ale Ty wolisz być przy mamusi i tatusiu. Przecież nic by im się nie stało, gdybyś ich odwiedzała raz na tydzień, przecież i tak Ciebie nie ma przy nich, bo pracujesz, aż w D...e. Zresztą czy oni potrzebują Twojej pomocy?
Kasiu, wiesz przecież, że nie chcę aby coś się zmieniło między nami, kocham Cię, ale tej miłości nie mogę przekładać ponad moje życie. Gdyby to jeszcze była praca w D. ale jej nie ma i długo, bardzo długo jej nie będzie, przecież to jest wioska i jeszcze dużo czasu upłynie zanim stanie się jakimś większym ośrodkiem, gdzie będzie można jako tako żyć.
Kasiu, nie mogę tak żyć jak dotychczas, kocham Cię i to mówię Ci po raz chyba setny, ale skoro Ty odmawiasz wyjechania, nawet na krótki czas poza obręb swojego domu, to nie ma sensu tego wszystkiego ciągnąć. Myślałem, że odważysz się na ten krok, zaryzykujesz, podejmiesz wyzwanie rzucone i Tobie i mi, myślałem, że stworzymy idealną parę, że będąc z daleka od dawnych ludzi, będziemy mogli zbudować własne gniazdko. Takie rodzinne, przytulne, na razie tylko dwuosobowe, ale nasze, własne. Niekiedy trzeba podjąć taką decyzję, ale widzę, że Ty się boisz, nie rozumiem dlaczego? Co stracisz? Rodziców? Nie, do nich będziesz mogła zawsze wrócić. Dom? Też nie, bo go jeszcze nie mamy, a który chciałbym z Tobą budować, jak nie tu, to gdzie indziej, jesteśmy młodzi i przed nami całe życie. Kasiu, nie rozumiem Ciebie, chociaż staram się poznać przyczyny Twojej odmowy. Czy tylko strach przed nieznanym wzbrania Cię przed podjęciem takiego kroku, czy też są jeszcze inne czynniki!
No tak! Kasiu, gdybyś mnie kochała, tak prawdziwie, tak szczerze, to podjęłabyś to ryzyko, na które wspólnie byśmy się zdecydowali. A tak nie jest, Twoja miłość to nie była miłość, ale chwilowe zauroczenie i nie mam do Ciebie o to żalu. Zapewne przemyślałaś tę sprawę, a jeżeli jeszcze się wahasz, to przez jakiś czas będę na Ciebie czekał. A później?
Odpowiedz chyba znasz, wybór należy do Ciebie. Wiem, że możesz powiedzieć, przyjedz Ty, możesz tak powiedzieć. Myślisz, że nie uczyniłbym tego? Z ochotą bym to zrobił, sama wiesz, że gdy nie grałem w piłkę, nic mnie nie powstrzymywało od przyjazdu do D...a. Ani deszcz, ani mróz, ani żadna inna klęska żywiołowa. Byłem zawsze u Ciebie, gdy tylko powiedziałem, że będę. Nie było przeszkód. Teraz też bym przyjechał i został u Ciebie w D. ale nie mogę. Nie chcę wegetować w małej wiosce, dojeżdżając do pracy tak jak Ty, sześćdziesiąt kilometrów w jedną stronę. Chcę ułożyć życie możliwie jak najlepiej, razem z Tobą, ale skoro nie chcesz podjąć tego wyzwania, to ja na to nic nie poradzę. Trudno będzie mi zapomnieć o Tobie, wiem, że będę cierpiał, ale podejmę to wyzwanie, które sobie wyznaczyłem. Chcę się wyrwać z tego wioskowego marazmu i osiąść gdzieś, gdzie będę mógł prowadzić spokojne, ustatkowane życie. Piłka też się kiedyś skończy, muszę już teraz się zabezpieczyć i patrzeć w przyszłość, myślałem, że uczynimy to razem, ale jak widzisz, pomyliłem się.
Dziękuję Ci jednak za wszystko, mam nadzieję, że podejmiesz właściwą decyzję. Czekam na Ciebie Kasiu, nie miej mi za złe, że taki jest ton tego listu. Musiałem wreszcie napisać prawdę o nas, teraz tylko czekam na Twoją decyzję. Oddany ci Tadeusz.
(Pisownia oryginalna... CDN... Tadeusz Michał Iwan)
Droga Kasiu!
Nie mogłem do Ciebie przyjeżdżać, wiesz, że soboty, niedziele, a nie raz i piątki mam zajęte. Jestem przywiązany do klubu i nie mogę sobie pozwolić na przyjazd do Ciebie, choć to zaledwie tylko trzydzieści kilometrów. Pisałem kilkakrotnie o tej sprawie, wiesz, że nie mogę rzucić tej gry i wrócić do D. bo tutaj oprócz gry, mam też prace. Przenosząc się do Ciebie stracę to wszystko, co mam tutaj, nawet mieszkanie, które od klubu mam darmowe, na okres mojego grania w tej miejscowości. Tyle razy prosiłem abyś przyjechała, jest dla Ciebie praca, ale Ty wolisz być przy mamusi i tatusiu. Przecież nic by im się nie stało, gdybyś ich odwiedzała raz na tydzień, przecież i tak Ciebie nie ma przy nich, bo pracujesz, aż w D...e. Zresztą czy oni potrzebują Twojej pomocy?
Kasiu, wiesz przecież, że nie chcę aby coś się zmieniło między nami, kocham Cię, ale tej miłości nie mogę przekładać ponad moje życie. Gdyby to jeszcze była praca w D. ale jej nie ma i długo, bardzo długo jej nie będzie, przecież to jest wioska i jeszcze dużo czasu upłynie zanim stanie się jakimś większym ośrodkiem, gdzie będzie można jako tako żyć.
Kasiu, nie mogę tak żyć jak dotychczas, kocham Cię i to mówię Ci po raz chyba setny, ale skoro Ty odmawiasz wyjechania, nawet na krótki czas poza obręb swojego domu, to nie ma sensu tego wszystkiego ciągnąć. Myślałem, że odważysz się na ten krok, zaryzykujesz, podejmiesz wyzwanie rzucone i Tobie i mi, myślałem, że stworzymy idealną parę, że będąc z daleka od dawnych ludzi, będziemy mogli zbudować własne gniazdko. Takie rodzinne, przytulne, na razie tylko dwuosobowe, ale nasze, własne. Niekiedy trzeba podjąć taką decyzję, ale widzę, że Ty się boisz, nie rozumiem dlaczego? Co stracisz? Rodziców? Nie, do nich będziesz mogła zawsze wrócić. Dom? Też nie, bo go jeszcze nie mamy, a który chciałbym z Tobą budować, jak nie tu, to gdzie indziej, jesteśmy młodzi i przed nami całe życie. Kasiu, nie rozumiem Ciebie, chociaż staram się poznać przyczyny Twojej odmowy. Czy tylko strach przed nieznanym wzbrania Cię przed podjęciem takiego kroku, czy też są jeszcze inne czynniki!
No tak! Kasiu, gdybyś mnie kochała, tak prawdziwie, tak szczerze, to podjęłabyś to ryzyko, na które wspólnie byśmy się zdecydowali. A tak nie jest, Twoja miłość to nie była miłość, ale chwilowe zauroczenie i nie mam do Ciebie o to żalu. Zapewne przemyślałaś tę sprawę, a jeżeli jeszcze się wahasz, to przez jakiś czas będę na Ciebie czekał. A później?
Odpowiedz chyba znasz, wybór należy do Ciebie. Wiem, że możesz powiedzieć, przyjedz Ty, możesz tak powiedzieć. Myślisz, że nie uczyniłbym tego? Z ochotą bym to zrobił, sama wiesz, że gdy nie grałem w piłkę, nic mnie nie powstrzymywało od przyjazdu do D...a. Ani deszcz, ani mróz, ani żadna inna klęska żywiołowa. Byłem zawsze u Ciebie, gdy tylko powiedziałem, że będę. Nie było przeszkód. Teraz też bym przyjechał i został u Ciebie w D. ale nie mogę. Nie chcę wegetować w małej wiosce, dojeżdżając do pracy tak jak Ty, sześćdziesiąt kilometrów w jedną stronę. Chcę ułożyć życie możliwie jak najlepiej, razem z Tobą, ale skoro nie chcesz podjąć tego wyzwania, to ja na to nic nie poradzę. Trudno będzie mi zapomnieć o Tobie, wiem, że będę cierpiał, ale podejmę to wyzwanie, które sobie wyznaczyłem. Chcę się wyrwać z tego wioskowego marazmu i osiąść gdzieś, gdzie będę mógł prowadzić spokojne, ustatkowane życie. Piłka też się kiedyś skończy, muszę już teraz się zabezpieczyć i patrzeć w przyszłość, myślałem, że uczynimy to razem, ale jak widzisz, pomyliłem się.
Dziękuję Ci jednak za wszystko, mam nadzieję, że podejmiesz właściwą decyzję. Czekam na Ciebie Kasiu, nie miej mi za złe, że taki jest ton tego listu. Musiałem wreszcie napisać prawdę o nas, teraz tylko czekam na Twoją decyzję. Oddany ci Tadeusz.
(Pisownia oryginalna... CDN... Tadeusz Michał Iwan)