piątek, 29 listopada 2019

"NIEWYSŁANE LISTY (7)" - (52)

Zakończyła się jedna znajomość, zaczęła rozwijać się druga, ale napotkała takie przeszkody, że stało się jasne, że długo nie potrwa. Jeżeli chcesz dowiedzieć się dlaczego nie przetrwała, dlaczego tak szybko skończyła się, przeczytaj kolejny niewysłany list.

G...o 15.11.1970 r. =
                                 Droga Kasiu!
Nie mogłem do Ciebie przyjeżdżać, wiesz, że soboty, niedziele, a nie raz i piątki mam zajęte. Jestem przywiązany do klubu i nie mogę sobie pozwolić na przyjazd do Ciebie, choć to zaledwie tylko trzydzieści kilometrów. Pisałem kilkakrotnie o tej sprawie, wiesz, że nie mogę rzucić tej gry i wrócić do D. bo tutaj oprócz gry, mam też prace. Przenosząc się do Ciebie stracę to wszystko, co mam tutaj, nawet mieszkanie, które od klubu mam darmowe, na okres mojego grania w tej miejscowości. Tyle razy prosiłem abyś przyjechała, jest dla Ciebie praca, ale Ty wolisz być przy mamusi i tatusiu. Przecież nic by im się nie stało, gdybyś ich odwiedzała raz na tydzień, przecież i tak Ciebie nie ma przy nich, bo pracujesz, aż w D...e. Zresztą czy oni potrzebują Twojej pomocy?
Kasiu, wiesz przecież, że nie chcę aby coś się zmieniło między nami, kocham Cię, ale tej miłości nie mogę przekładać ponad moje życie. Gdyby to jeszcze była praca w D. ale jej nie ma i długo, bardzo długo jej nie będzie, przecież to jest wioska i jeszcze dużo czasu upłynie zanim stanie się jakimś większym ośrodkiem, gdzie będzie można jako tako żyć. 
Kasiu, nie mogę tak żyć jak dotychczas, kocham Cię i to mówię Ci po raz chyba setny, ale skoro Ty odmawiasz wyjechania, nawet na krótki czas poza obręb swojego domu, to nie ma sensu tego wszystkiego ciągnąć. Myślałem, że odważysz się na ten krok, zaryzykujesz, podejmiesz wyzwanie rzucone i Tobie i mi, myślałem, że stworzymy idealną parę, że będąc z daleka od dawnych ludzi, będziemy mogli zbudować własne gniazdko. Takie rodzinne, przytulne, na razie tylko dwuosobowe, ale nasze, własne. Niekiedy trzeba podjąć taką decyzję, ale widzę, że Ty się boisz, nie rozumiem dlaczego? Co stracisz? Rodziców? Nie, do nich będziesz mogła zawsze wrócić. Dom? Też nie, bo go jeszcze nie mamy, a który chciałbym z Tobą budować, jak nie tu, to gdzie indziej, jesteśmy młodzi i przed nami całe życie. Kasiu, nie rozumiem Ciebie, chociaż staram się poznać przyczyny Twojej odmowy. Czy tylko strach przed nieznanym wzbrania Cię przed podjęciem takiego kroku, czy też są jeszcze inne czynniki!
No tak! Kasiu, gdybyś mnie kochała, tak prawdziwie, tak szczerze, to podjęłabyś to ryzyko, na które wspólnie byśmy się zdecydowali. A tak nie jest, Twoja miłość to nie była miłość, ale chwilowe zauroczenie i nie mam do Ciebie o to żalu. Zapewne przemyślałaś tę sprawę, a jeżeli jeszcze się wahasz, to przez jakiś czas będę na Ciebie czekał. A później?
Odpowiedz chyba znasz, wybór należy do Ciebie. Wiem, że możesz powiedzieć, przyjedz Ty, możesz tak powiedzieć. Myślisz, że nie uczyniłbym tego? Z ochotą bym to zrobił, sama wiesz, że gdy nie grałem w piłkę, nic mnie nie powstrzymywało od przyjazdu do D...a. Ani deszcz, ani mróz, ani żadna inna klęska żywiołowa. Byłem zawsze u Ciebie, gdy tylko powiedziałem, że będę. Nie było przeszkód. Teraz też bym przyjechał i został u Ciebie w D. ale nie mogę. Nie chcę wegetować w małej wiosce, dojeżdżając do pracy tak jak Ty, sześćdziesiąt kilometrów w jedną stronę. Chcę ułożyć życie możliwie jak najlepiej, razem z Tobą, ale skoro nie chcesz podjąć tego wyzwania, to ja na to nic nie poradzę. Trudno będzie mi zapomnieć o Tobie, wiem, że będę cierpiał, ale podejmę to wyzwanie, które sobie wyznaczyłem. Chcę się wyrwać z tego wioskowego marazmu i osiąść gdzieś, gdzie będę mógł prowadzić spokojne, ustatkowane życie. Piłka też się kiedyś skończy, muszę już teraz się zabezpieczyć i patrzeć w przyszłość, myślałem, że uczynimy to razem, ale jak widzisz, pomyliłem się.
Dziękuję Ci jednak za wszystko, mam nadzieję, że podejmiesz właściwą decyzję. Czekam na Ciebie Kasiu, nie miej mi za złe, że taki jest ton tego listu. Musiałem wreszcie napisać prawdę o nas, teraz tylko czekam na Twoją decyzję. Oddany ci Tadeusz.

(Pisownia oryginalna... CDN... Tadeusz Michał Iwan)

środa, 27 listopada 2019

"NIEWYSŁANE LISTY (6) - (51)

To już ostatni list do Justynki i koniec znajomości z nią. Skończyła się znajomość, zyskałem pewne doświadczenie, ale czy już byłem na tyle doświadczony, aby iść samodzielnie w życie i stawić czoła piętrzącym się problemom?... 





W...a  12.01.1965.

                             Witam. No cóż, to mój ostatni list do Ciebie, więcej nie będzie pisanych moich żali. Stało się to, co się stało, mogłem tego się spodziewać, ale czy ja taki mały, marny "gnojek" mogłem połapać się w grze, jaką zastosowałaś w stosunku do mojej osoby? Oczywiście, że nie! Zaślepiony Twoją osobą, nic nie widzący dookoła siebie, patrzyłem w Twój obraz, jak na obraz króla Jagiełły, po zwycięskiej bitwie pod Grunwaldem. Zaślepiony i oślepiony "zwycięstwem" w zdobyciu Ciebie, nie widziałem co dzieje się wokół mojej osoby. A działo się nad wyraz dużo, tylko ja, Hieronim nic nie widziałem, nic nie słyszałem. Nic do mnie nie docierało, choć mówiono wiele i to o konkretnych faktach, a mimo to ja pozostawałem głuchy na te słowa.
Może i dobrze, że nie chciałem nikogo słuchać, przynajmniej przeżyłem cudowne chwile z Tobą, których nawet Ty nie możesz mi ich odebrać. Nie masz takiej mocy, aby sprawić we mnie zmianę abym zapomniał o nas. Tego nie mogę uczynić, wiem, że będziesz chciała wymazać mnie ze swojej pamięci, możesz to uczynić, masz do tego prawo, ale czy będziesz się z tym dobrze czuła? Jakie zachowasz wspomnienia z lat młodzieńczych, no jakie? Szkołę, praktykę, sublokatorkę, paru chłopaków, z którymi chodziłaś na dyskoteki? Tylko tyle? Tylko to zostanie ci na starość i na długie wieczory, kiedy siedząc w ciszy będziesz chciała wrócić do tego, co tak szybko nam uciekło. Co wówczas  wspomniesz? No co? Bo ja w przeciwieństwie do Ciebie zachowałem wszystkie chwile spędzone z Tobą, nawet te złe, nie, nie wyrzucam ich z siebie. Wręcz przeciwnie, spodziewam się, że w przyszłości zaowocują, kiedy ponownie spotkam inną dziewczynę i wówczas może uchronią mnie przed takim końcem, jaki ma miejsce w przypadku nas dwojga. Może nie będę się tak angażował jak teraz?
Nie wiem. Justynko, bardzo mnie zabolały Twoje słowa o mnie, nie zasłużyłem na nie i nie miałaś prawa ich wypowiadać. Czyż tak bardzo mnie znałaś? Sama mówiłaś wielokrotnie, że w ogóle mnie nie znasz i miałaś rację. Ja byłem tu, ty byłaś w moim mieście, daleko, a zarazem blisko, tylko zależy jak dla kogo. Dla mnie byłaś blisko, bo bez przerwy Twoje miejsce było w moim sercu, a to znaczyło, że jesteś wszędzie tam, gdzie i ja. Ty nie przyjęłaś mnie do swojego serca, trudno, moja rozpacz minie, musi. Może jeszcze kiedyś się spotkamy, a może i nie, ale zawsze będę Cię dobrze wspominał, choć prawdę mówiąc, powinienem Twój obraz wyrzucić z serca na śmietnik i nigdy nie spoglądać na miejsce, w którym leży to zdjęcie. Wiedziałaś, że to moja pierwsza miłość, prawdziwa, czysta, niczym nie skalana ani zabrudzona. Nie nauczyłaś mnie niczego, co powinienem zapamiętać i zachować w sobie. Niczego!
Odrzuciłaś ją i podeptałaś, bawiłaś się moim uczuciem jak wyrafinowany zawodnik na boisku, a ja ślepy na wszystko, wierzyłem i nadal wierzę w piękno miłości. Ty nie umiesz tak kochać jak ja, nie będę Cię osądzał, to Twoja sprawa, ale ja nigdy nie zrezygnuję ze szczerego kochania, takiego prawdziwego, naturalnego i opartego na zaufaniu drugiej osoby, osoby obojętnie jakiej, brzydkiej, ładnej, małej czy wysokiej, ale umiejącej i chcącej właśnie takiej miłości, jaką ja jej zaoferuję. Może znajdę jeszcze taką duszyczkę, która pokocha mnie, nie za wygląd, nie za wykształcenie, ale za moją osobowość, moje spojrzenie na świat i to co nas otacza. Może będzie taką romantyczką jak ja?
Czy warto jeszcze coś pisać do Ciebie? Mam żal, zresztą kto go nie ma, gdy rozstanie następuje tak nagle, bez słowa wyjaśnienia, czuję  się oszukany, bardzo oszukany. Ale tak się płaci "frycowe", gdy wchodzi się w dorosłe życie. Jeszcze człowiek nie zadomowił się w nim na dobre, a już dostał porządnego "kopniaka" w pośladek. Czy tak musiało być? Właśnie tego nie mogę zrozumieć i to mnie boli najbardziej. Zły jestem na siebie, na Ciebie i na cały świat. Nie byłem i nadal nie jestem przygotowany na życie w takim dorosłym świecie. Czy zdobywanie doświadczenia musi być takie bolesne? Nie ma żadnej litości? Choć odrobinę?
Justynko, nie będę walczył o Ciebie, choć to pisanie pokazuje zupełnie co innego, ale mówię poważnie - nie będę. Wolę cierpieć, konać, płakać, ale nie będę skomlał przy twoich stopach i prosił Cię o powrót, mam swoją ambicję i swój honor, zniosę ten ból. Będzie z pewnością ciężko, ale sama napisałaś mi w liście, że "czas leczy rany". Tak, to prawda, przeżyłem gorsze tragedie, to przeżyję i to rozstanie, które nie jest tragedią i nią nie może być w moim życiu.
W tym roku kończę szkołę, może wrócę do domu, może wyjadę w świat, może się spotkamy, a może i nie, chociaż ten świat mimo wszystkiego jest jednak mały i wszystko możliwe, że natrafimy na siebie. Będziesz miała odwagę spojrzeć mi w oczy?
 Bo ja tak! Wiele mógłbym jeszcze napisać, ale czy warto? Czy warto pisać do Ciebie to co ja przeżywałem, skoro Ty wszystko wyrzuciłaś z siebie, a ten list wyrzucisz bez żadnych skrupułów do kuchennego kosza na śmieci. Nie chcę pisać, bo pomyślisz, że próbuję przemówić Ci do sumienia, a ja tego naprawdę nie chcę zrobić. Po prostu już nie mógłbym oczekiwać od Ciebie prawdziwej miłości, mimo iż Ty byś zaklinała się na wszystkie świętości, że właśnie ona taka jest. Nigdy nie będzie i choć jestem taki młody, to jednak wiele zrozumiałem. Nauczyła mnie czegoś ta znajomość z Tobą, będę o tym pamiętał, ale będę pamiętał też o wybaczaniu, ale nie Tobie. Może gdybyśmy byli starsi, to wówczas mógłbym wybaczyć Ci tę Twoją grę, bo być może i sam bym w niej uczestniczył. Ale ja nie uczestniczyłem, nie grałem, to mną grano i bawiono się. No cóż, tak bywa w życiu. 
Będę kończył, a na koniec chcę Ci powiedzieć, że nigdy nie wspomnę nikomu o naszej znajomości, a gdy wspomnę, zawsze będę mówił o Tobie dobrze. A Ty o mnie? Będzie Ciebie stać na to, co mnie?
Żegnaj... żegnaj Ty pierwsza moja miłości i kiedyś, kiedyś, wspomnij mnie. Chyba mimo wszystko zasłużyłem na to wspomnienie. Twój, o przepraszam, już nie Twój Tadeusz.
W...a 12.01.1965 r.

(Pisownia oryginalna... CDN... Tadeusz Michał Iwan)

wtorek, 26 listopada 2019

"NIEWYSŁANE LISTY (5)" - (50)

To już piąty mój niewysłany list, mam ich jeszcze kilka, z pewnością będziecie chcieli dowiedzieć się, jak zakończyła się ta znajomość sprzed prawie sześćdziesięciu lat, nie wiem czy wam teraz powiedzieć, czy... Powiem następnym razem.


W...a 16.11. 1964 r.
                               Witaj Justynko!
Dwa tygodnie minęło od mojego powrotu, dwa listy wysłałem do Ciebie i żadnej odpowiedzi. Dlaczego nic nie piszesz, co jest przyczyną Twojego milczenia, czyżby niedawne wesele mojego brata? Wiem, wiem, wypiłem sobie, ale za to już przeprosiłem, zrozumiałem swój błąd i naprawiłem go. przepraszam, naprawiam go, ale jak widzę Ty nie chcesz przyjąć moich przeprosin, ani uznać mojej szczerej poprawy. Nie wiem o co masz jeszcze do mnie pretensje, o co się gniewasz, było minęło i więcej się to nie powtórzy. Nie będę zaprzeczał, że nic nie wypiłem, byłoby to z mojej strony nieuczciwe, ale nie byłem też pijany, ot trochę podpity. Wiesz jak to jest na weselu, wystarczy chwila zapomnienia i człowiek później tego żałuje. A zresztą to wina mojego brata, przed ślubem, musiał sobie golnąć jednego na odwagę, on wypił jednego, a ja...  chyba trzy. Dotrzymywałem mu towarzystwa, on się denerwował, a ja opróżniałem kieliszki. Tylko trzy.
Justynko, ileż razy mam Ciebie przepraszać, no powiedz, ja już nie mam siły o tym pisać, ani o tym myśleć. Czy to jedno moje niezbyt dobre zachowanie, ma wpłynąć na naszą znajomość? Jeszcze przecież dobrze nie poznaliśmy się, a już wychodzą pewne niejasności. Tak, tak, wiem, to moja wina. Ale ile mam teraz czasu, aby to odpokutować? Dlaczego Justynko tak ze mną postępujesz, tak z dnia na dzień poddajesz w wątpliwość naszą znajomość. Nie wytrzymała próby czasu? 
Nie wierzę, musi być inna przyczyna, że nagle stałaś się dla mnie jakaś daleka, nietutejsza i nieobecna. Trudno mi zrozumieć Twoje postępowanie, nie ma mnie w domu, więc trudno mi z Tobą porozmawiać i wszystko to wyjaśnić. Mam przed sobą niezbyt dobre wizje naszej znajomości, Justynko, nie rób mi tego, napisz i powiedz o co dokładnie chodzi. O te trzy, czy cztery kieliszki alkoholu? Przecież byliśmy na weselu i sama wiesz, że zachowywałem się bardzo dobrze i kulturalnie. Więc o co chodzi? Nie dawaj mi powodów, abym myślał o tym jak najgorzej, nie chcę i nie mogę tak myśleć. Ciągle mam przed oczami nasze wspaniałe chwile na wakacjach, chyba było nam dobrze ze sobą, chociaż... Chyba nie twierdzisz, że było inaczej. Jeżeli by tak było, to co mam sądzić o Twoim zachowaniu? Ach, już sam nie wiem co ja piszę. Justynko, skończę na razie ten list, muszę ochłonąć, przemyśleć to, a Ciebie proszę o list i wyjaśnienie tej sytuacji. Może ja wszystko wyolbrzymiam?     
                                   Tadeusz.
W...a 16.11.1964 r.

(Pisownia oryginalna... CDN... Tadeusz Michał Iwan)

poniedziałek, 25 listopada 2019

"NIEWYSŁANE LISTY" (4) - (49)

Kolejny niewysłany list, a odnaleziony w domowym archiwum. Zastanawiam się czy dzisiejsze telefoniczne SMS-y przetrwają tyle lat, jak te które pisałem jeszcze w ubiegłym stuleciu.


W...a  15.10.1964r.
                               Witaj Justynko!
Dziękuję za Twój list, którego prawdę mówiąc nie mogłem się doczekać. Siedziałem jak na gwoździach każdego dnia na lekcjach i czekałem długiej przerwy, by pierwszy stanąć w kolejce po pocztę. Niestety, przez dwa tygodnie odchodziłem z kwitkiem od pani rozdającej listy. Kotłowało się we mnie, nie wiedziałem dlaczego nie piszesz, dlaczego na Twój list muszę tak długo czekać, a gdy go już otrzymałem, byłem rozczarowany jego treścią. Dlaczego tak mało piszesz? Dlaczego? Czyż nie chcesz wspominać chwil spędzonych ze mną? Nie chcesz wybiegać w przyszłość, żyć marzeniami i czekać na ich spełnienie? Nie chcesz tego? Dlaczego? Teraz możemy i musimy marzyć, aby przeżyć naszą rozłąkę i oddalenie od siebie. Te marzenia muszą wyzwolić w nas siłę, abyśmy mogli ukończyć szkołę, by później być ze sobą. 
Piszesz abym nie pisał o miłości, bo na to jest jeszcze za wcześnie, tak, może i masz rację, ale czy mam poddać się i nie walczyć o Ciebie? Nie staczać codziennego boju ze sobą, ze swoją słabością i oddać wszystko losowi i czekać aż on wyda wyrok na mnie, na Ciebie? To los ma rozstrzygnąć czy będziemy ze sobą? Ja tutaj nie mam nic do powiedzenia?
Nie podoba mi się Twoje myślenie o tych sprawach, miłość jest i będzie u każdego z nas, nie staraj się zdusić jej u mnie w samym zarodku, w chwili gdy ona dopiero zaczyna kiełkować, wychodzić na światło dzienne i przybliżać się do Ciebie. Nie odtrącaj jej, nie dław jej w zarodku, nie usuwaj od siebie tego, co jest takie piękne, takie naturalne i które przynosi nam tyle szczęścia i radości. Nie chcę być nieszczęśliwy, ja chcę kochać i być kochanym i tę miłość chcę przenieść na drugą osobę, w tym przypadku na Ciebie Justynko. 
Czy już nie pamiętasz tych chwil spędzonych ze mną wśród wiejskich pól i łąk, w czasie wakacji letnich? Widziałem Twój uśmiech, Twoją radość i zadowolenie, czy Ty tego nie odczuwałaś? Przecież widziałem, czyżbym się mylił? Byłaś taką jaką sobie Ciebie wymarzyłem, a Ty robiłaś wszystko aby utwierdzić mnie w tym przekonaniu, że nikt inny nie liczy się w moim sercu, tylko Ty. Czyż tak nie było?
Po co więc były te nocne spacery przy świetle księżyca, po co to siedzenie na wiązkach skoszonego zboża w polach z daleka naszych domów. Po co i dlaczego to robiłaś, skoro teraz piszesz, abym nie myślał o naszej miłości. Mamy jeszcze czas?
No dobra, Justynko, więcej nie będę o tym pisał, ale tylko dzisiaj. Szkoda, że nie będzie Teresy na weselu, ale cóż ja na to poradzę, chociaż na jej miejscu postąpiłbym podobnie, albo tak samo. Porozmawiamy o tym jak przyjadę, a to już dokładnie za dwa tygodnie. Na tym kończę i do zobaczenia w domu. Mimo iż przyjeżdżam, czekam na Twój list, tak jak zawsze.
Pa...pa... Tadeusz.

(Pisownia oryginalna...CDN...Tadeusz Michał Iwan...)

niedziela, 24 listopada 2019

"NIEWYSŁANE LISTY (3)" - (48)

Dzisiaj prezentuję kolejny niewysłany list. Owszem napisany, ale coś wstrzymało mnie do jego wysłania. Teraz stanowi dla mnie wspaniałe wspomnienie tamtych lat.


W...a 01.10.1964r.
                             Witaj Justynko! 
                                                      Dziękuję Ci bardzo za list, cieszę się, że w końcu napisałaś do mnie. Podbudował mnie ten list bardzo, zacząłem wierzyć w ludzi, w siebie, a przede wszystkim w Ciebie. Ach, jak bardzo chciałbym być przy Tobie i uściskać Cię, przytulić się do Ciebie i wchłaniać wspaniały zapach kobiecego, Twojego ciała, a później wędrować ulicami mojego miasta wśród przyciemnionych światłach ulicznych lamp. Albo iść wśród wysokich traw rosnących nad naszą rzeką i upajać się cichym szumem płynącej wody, a później usnąć w Twoich ramionach. Jednak moje marzenia są odległe, wiem i staram się nie angażować tak uczuciowo, ale nie mogę. Miłość do Ciebie jest silniejsza, nie mam woli ani siły aby nad nią zapanować, nie chcę i nie zrobię tego. Nie wyrzucę Ciebie z mojej pamięci tylko dlatego, że jesteśmy daleko od siebie, wręcz przeciwnie, będę walczył o Ciebie, o każde spotkanie z Tobą, o każdy gest i uśmiech na Twojej twarzy. Zwyciężę, jestem tego pewien, bo szlachetna miłość zawsze zwycięża, ta czysta, ta romantyczna, ta niczym nie zniewolona ani nie skażona, a taką Ci miłość ofiarowuję. Czy przyjmiesz ją ode mnie, Justynko?
Nie odrzucaj tego co jest piękne i naturalne, czyste i uczciwe, przyjmij ją taką, jaką Ci proponuję, bądź ze mną szczęśliwa. Już tylko kilkanaście dni pozostało do mojego wyjazdu, a ja nie mogę doczekać się chwili, kiedy znów wezmę Cię za rękę i pójdę przez park do Ciebie, do Twojego mieszkania.
Czekam na Twój list, napisz jak tam przygotowania do wesela mojego brata. Czy będzie Teresa? W szkole pomału leci, staram się zaliczać wszystko, aby jak najszybciej ukończyć szkołę i wrócić do Ciebie. Porozmawiamy o tym jak przyjadę na wesele, a teraz całuję i czekam na Twój list, byle był on długi i ładny, a przede wszystkim szczery! Pa...Pa...
                                         Tadeusz.

(pisownia oryginalna... CDN... Tadeusz Michał Iwan)
Zaznaczam, że wszelkie przepisywanie, kopiowanie oraz udostępniane bez zgody autora jest ZABRONIONE   - to tak dla przypomnienia.

sobota, 23 listopada 2019

"NIEWYSŁANE LISTY (2)" - (47)

Tak jak zapowiedziałem, drukuję kolejny list z ubiegłego wieku.

W...a 25.09.1964r.
                              Witaj moja Justynko!
Chyba zanudzam Cię moimi listami, ale musisz mi to wybaczyć. Nie mogę przestać myśleć o Tobie, nie mogę doczekać się soboty, kiedy wyjadę stąd i spotkam się z Tobą w parku lub nad Sanem.
Szkoda, że zamiast listu przysłałaś mi widokówkę, bardziej ucieszyłby mnie list od Ciebie, a w nim wiadomości, same dobre, przyjemne, radosne i ... zawierające ciepłe słowa o nas, o mnie. No cóż na razie musi wystarczyć mi ta skromna widokówka. W szkole pomału leci, lekcje się dłużą, dni jeszcze bardziej, a o tygodniach już nawet nie wspominam. Za miesiąc przyjadę na parę dni, mam nadzieję, że jeszcze nasza złota jesień będzie trwała i będziemy mogli spędzić ze sobą trochę czasu. Dowiedziałem się, że Teresa ma pretensje do mojego brata, że ten zawrócił jej w głowie, naopowiadał jej pięknych bajeczek, zostawił ją i teraz żeni się z inną. Justynko, nic takiego nie było, cały czas byłem w pobliżu mojego brata i nic takiego nie zauważyłem, co mogłoby wskazywać na jego "oszukańcze" plany. Dokładnie to widział się z nią trzy razy i tyle. Prędzej chyba moja babcia narobiła bajek, ona zdolna jest do tego. Ją trzeba o to zapytać, a bratu dać spokój. Zresztą jak przyjadę to porozmawiamy o tym. 
Ach Justynko, bardzo mi się dłużą dni bez Ciebie, bardzo brakuje mi Twojego uśmiechu, Twojego dotyku i Twojego pocałunku. Już zapomniałem jak on smakuje, ale czuję w sobie słodkość Twoich warg i figlującego w moich ustach Twojego języczka. Chcę aby to trwało wiecznie, nie wczoraj, przedwczoraj, czy miesiąc temu, ale dzisiaj, jutro pojutrze. Zawsze, codziennie, co godzinę, bez przerwy. Odliczam godziny do spotkania, patrzę na Twoje zdjęcie i wirtualnie jestem z Tobą. Już czuję Twój zapach, już widzę Twój uśmiech, już czuję Twoje wargi na moich wargach.
Żegnaj, Twój na zawsze Tadeusz.
W...a 25.09.1964r.
(Pisownia oryginalna... CDN... Tadeusz Michał Iwan)

czwartek, 21 listopada 2019

"NIEWYSŁANE LISTY (1)" - (46)

Tak jak zapowiedziałem, rozpoczynam drukowanie "Niewysłanych listów", które niedawno odkryłem w moim domowym archiwum.

W...a 20.09.1964r.
                             Droga Justynko! Dziękuję bardzo za wiadomość od Ciebie, ucieszyłem się nią bardzo, a zarazem bardzo się nią zasmuciłem, bo taka krótka, taka lakoniczna. Byłem pewien, że napiszesz coś więcej, coś co dodałoby mi sił siedzieć w tym internacie, zanim pojadę do Ciebie. U mnie powolutku leci, nauki coraz więcej, a mnie jakoś ona nie wchodzi do głowy, nie mogę się skupić nad książką. Ciągle myślami wracam do Ciebie i do dni, które spędziliśmy razem. Szkoda, że one się skończyły i że trwały tak krótko. Przypominam sobie jak wspaniale nam było na tej wiejskiej zabawie w W...ch, jak wspaniale bawiliśmy się i jak zazdrościli nam wszyscy. Mnie Ciebie, a dziewczęta pewnie zazdrościły Tobie, mnie. Nie dałaś mi zatańczyć z żadną inną, widziałaś zapewne, jakie miały zazdrosne miny. Czy takie chwile jeszcze wrócą? 
Justynko, bardzo mi brakuje Ciebie, szkoda, że Ciebie nie ma przy mnie, z pewnością i nauka by lepiej wchodziła mi do głowy. Mówisz, że widziałaś się z moim bratem! To dobrze, dobrze też, że zaprosił Cię na wesele i dobrze, że przyjęłaś to zaproszenie. Będziemy stanowić jedną parę, zresztą będzie tak, jak to uzgodniliśmy. W domu będę na początku października, ale nie jestem tego taki pewien, bo nasz wychowawca w internacie ma różne "humory" i z wyjazdem mogą być problemy. Ale poradzę sobie, dla Ciebie zrobię wszystko, taki wychowawca nie może stanąć mi na drodze. Zobaczysz!
Napisz mi kiedy zaczynasz praktykę w szpitalu i na jakim oddziale będziesz. Cieszę, że byłaś w domu i widziałaś się z wakacyjnymi kolegami i koleżankami. Pozdrów ich ode mnie. To by było Droga Justynko na razie wszystko. Czekam na szybki liścik od Ciebie. Pa...Pa!!                        
W...a 20.09.1964r.                               Tadeusz.

(pisownia oryginalna... CDN...Tadeusz Michał Iwan)

poniedziałek, 18 listopada 2019

"NOWA PROPOZYCJA" - 18.11.2019. (45)

Wielu z was pamięta zapewne czasy, że wiadomości pisało się nie tak jak dzisiaj na komputerze, telefonie, ale na zwykłej pocztowej kartce, albo na kartce papieru, niekiedy ozdobnej, później szczelnie zaklejonej w szarej, białej kopercie. Do tego znaczek, może jeden, może dwa,,, Zależy ile kosztował. Później taka wiadomość wędrowała do czerwonej skrzyneczki zawieszonej na murach ceglanych domów, lub bezpośrednio w okienku poczty, jeżeli takową mieliśmy na swojej drodze. Czekaliśmy! Tydzień, dwa, niekiedy dłużej na odpowiedz... Przyszła, nie przyszła. Często w ferworze codziennych czynności zapominaliśmy o drogocennym "ładunku", który leżał w szufladzie, lub w kieszeni naszej marynarki. Zapominaliśmy, że mieliśmy wysłać list do ukochanej, do ukochanego, czy do innej osoby. A zaadresowany liścik leżał sobie spokojnie w naszych szpargałach przez długie lata. teraz przypadkowo odkrywamy to co pisaliśmy lat... kilkanaście, lub kilkadziesiąt. Chciałbym wam przytoczyć kilka takich "NIEWYSŁANYCH LISTÓW", które odnalazłem po kilkudziesięciu latach. Życzę przyjemnego czytania i sprawdzenia w swoich szufladach, czy czasem nie posiadacie takich listów, kartek pocztowych...
(Tadeusz Michał Iwan...CDN...)

sobota, 16 listopada 2019

"WAKACJE NA MAZURACH 2019" - (44)

20.09.2019. PIĄTEK =
                                      Miałem rację, wczoraj była pogoda tylko rano wspaniała, później tak jak przypuszczałem, zmienna. Raz deszcz, raz słoneczko i tak przez cały dzień. Dzisiaj pogoda podobna do wczorajszej, ale ja na nic nie zważam tylko pakuje się. Jutro wyjazd. Drób już zabity, zamrożony, jeszcze tylko trochę warzyw i można wsiadać do pociągu, moje trzymiesięczne wakacje dobiegają końca, czas się żegnać z Rogalami Wielkimi i z Mazurami. Do zobaczenia na drugi rok, może przyszłe wakacje będą bardziej udane niż tegoroczne, może pogoda będzie bardziej stabilna? Zobaczymy! DO WIDZENIA!!

                                     K O N I E C.

(Tadeusz Michał Iwan )

środa, 13 listopada 2019

"WAKACJE NA MAZURACH 2019" - (43)

19.09.2019. CZWARTEK =
                                             Zdziwiłem się rano pogodą, niebo bezchmurne, słoneczko, wiatru nie ma, a przecież zapowiadali inną pogodę. Czy jednak taka aura utrzyma się przez cały dzień? Nie wiem, chciałbym aby tak było, ale... No, zobaczymy.
Do wyjazdu już tylko dwa dni, do soboty coraz bliżej, a u mnie trwa wielkie "gęsiobicie", pod nóż idą kolejni moi "wychowankowie", ale tym zajmuje się już moja żona. Ja nie mogę na to patrzeć, szkoda mi tego ptactwa, zżyłem się z nimi, a one ze mną, nie patrzę na to co robi moja żona. Ilość wypatroszonych kaczek i gęsi rośnie w szybkim tempie, zamrażarka z trudem przyjmuje kolejne "ofiary" mojej żony. Jutro pakowanie i wyjazd, a jeszcze później wspaniała upieczona gęś na półmisku. Smacznego!!
(Tadeusz Michał Iwan  CDN...)

poniedziałek, 11 listopada 2019

"WAKACJE NA MAZURACH 2019" - (42)

17.09.2019. WTOREK =
                                        Zimno, choć trochę więcej słoneczka niż w poprzednich dniach, ale tak było tylko do godziny dwunastej. Później nadciągnęły chmury i zaczął padać deszcz, niewielki, ale jednak deszcz.
Myślałem, że w Rogalach nic się nie dzieje w tych ostatnich dniach, myślałem, że przed wyjazdem nie będę miał o czym pisać. Złudna nadzieja!
Jedna pani, której jej spora gromadka dzieci uczęszcza do szkoły w Skarżynie, napisała list do gminy w sprawie zanieczyszczania jedynej ulicy w Rogalach łajnami krów. Z naszej wioski codziennie do szkoły w Skarżynie i Białej Piskiej dojeżdża szkolnym autobusem ponad dziesięcioro dzieci. Są w różnym wieku, jednych opiekunowie muszą odprowadzać i przyprowadzać od i do autobusu, inne dzieci to już nastolatkowie. Przystanek, na którym oczekują dzieci mieści się w pobliżu gospodarstwa byłego sołtysa, który dwa razy dziennie przeprowadza ze swojej obory, tą drogą krowy na pastwiska. Bydło jak to bydło, też ma swoje potrzeby fizjologiczne, ale w odróżnieniu do człowieka, załatwia te potrzeby gdzie popadnie. Bydlęce łajno jest wszędzie, na ulicy, w jej pobliżu, przy przystanku i w miejscu, gdzie uczniowie wsiadają do autobusu. Kierowca nie wybiera miejsca zatrzymania autobusu, przystaje tam, gdzie jest przystanek, gdzie stoi grupka uczniów.
Dzieci jak to dzieci, nie patrzą pod nogi (a szkoda) idą przed siebie często nieopatrznie wchodząc na bydlęce łajno. Brzydko pachnie w autobusie, w szkole, a nawet w domu, gdy sytuacja ma miejsce w drodze powrotnej ze szkoły. Matki załamują ręce, ojcowie klną, a wystraszone dzieci nie wiedzą co mają zrobić. Może chodzić boso, a przed samą szkołą zakładać buciki?
Zastanawiam się nad tą sytuacją, staram się znaleźć jakieś optymalne wyjście z tej sytuacji, aby zadowolić obie strony. Czy jest takie wyjście?
Przy dobrej woli byłego sołtysa jest to możliwe i nawet nie potrzeba nakładu żadnych sił, ani środków. Wystarczy tylko bydło wyprowadzać główną bramą i częściowo przez przydomową łąkę, a miejsce, w którym oczekują dzieci nie będzie skażone odchodami bydlęcymi. Można to zrobić?
Można, ale jak już się dowiedziałem, rodzina byłego sołtysa nie chce iść na ten kompromis, zaczyna szkalować matkę, która odważyła się donieść o tym do gminy i zaczyna zbierać podpisy pod listem oczerniającym matkę dzieci, które mają zabrudzone buciki.
A ja niemądry myślałem, że wyjadę spokojny z Rogal Wielkich i beztrosko siedząc w pociągu będę snuł plany na przyszłoroczny powrót w te strony. Nic z tego, tak dobrze to w Rogalach Wielkich nie ma, a przecież wystarczy przeczytać moje poprzednie wpisy, aby wiedzieć, że o tym problemie pisałem już kilka lat temu. Może (będąc już we Wrocławiu) dowiem się jak ta sprawa się zakończyła, mam nadzieję, że w końcu ktoś z gminy zacznie naciskać na Zarząd Dróg, aby uporządkować jedyną ulicę w Rogalach Wielkich i przystosować ją do jazdy samochodów i chodzenia obok niej (chodniki). Czy tak wiele wymagają mieszkańcy? Szanowna pani Burmistrz, proszę rozważyć skargę mieszkanki wsi i dopomóc jej, a przede wszystkim dopomóc dzieciom. (Na marginesie dodam, że mieszkam przy samej ulicy i często przed moją posesją są krowie "placki", które przysparzają wiele kłopotu zarówno mnie, jak i jadącym kierowcom, którzy pragnąc uniknąć zabrudzenia samochodu, wykonują niebezpieczne manewry na jezdni. O nieszczęście więc nie trudno. To tylko taka moja uwaga.)
(Tadeusz Michał Iwan... CDN...) 

niedziela, 10 listopada 2019

"WAKACJE NA MAZURACH - 2019. (41)

15.09.2019. NIEDZIELA =
                                             Znów zrobiło się zimno, ludzie włożyli grubsze, cieplejsze ubrania. W kominach wielu domów pojawił się dym, znak, że ludzie zaczęli ogrzewać swoje mieszkania, my też zaczęliśmy palić w piecu, w mieszkaniu od razu zrobiło się przyjemniej. Zastanawiam się czy aby nie za wcześnie nadeszło to zimno? Przecież to dopiero połowa września, przed nami powinno być jeszcze wiele ciepłych dni. Czy będą?
Rolnicy przystępują do podorywek, traktory warczą przez długie godziny na pobliskich polach, drudzy koszą jeszcze trawy, choć jest ich mało, wydzierają ziemi każdy zielony kłębek trawy dla swoich krów. jeszcze koszą trawy, oszczędzają siano, susza dała się we znaki wszystkim, ale przede wszystkim rolnikom.
Czy taka sama będzie jesień?
Liczę, że nie, wiem że spadnie odpowiednia ilość deszczu aby wysuszonej ziemi dać się "napić" i aby zasiane poplony mogły napić się jej do syta. Stosunki wodne będą takie jak dawniej, będzie równowaga w przyrodzie, a zboże i trawy na drugi rok obrodzą dużą ilością ziarna i zieloną masą  trawy.
(Tadeusz Michał Iwan...CDN...)

czwartek, 7 listopada 2019

"WAKACJE NA MAZURACH 2019" - (40)

09.09.2019. PONIEDZIAŁEK =
                                                    Ni to ciepło, ni to zimno, temperatura jednak powyżej dwudziestu stopni, ale ze względu na zimny porywisty wiatr, odczuwalna temperatura jest znacznie niższa. O weselu nie będę pisał, wiadomo, wesele jak wesele, jedni bawili się znakomicie, inni nie, dodam tylko, że było dużo osób.
W telewizji dużo mówią o przywracaniu połączeń autobusowych, ale u nas w gminie cisza! Nikt nic nie wie, spodziewam się, że w naszym regionie nic z tego nie będzie, a szkoda. Najgorsze jest to, że nie ma prostego, jasnego wytłumaczenia, dlaczego. Słyszałem tylko, że to są duże koszty, pytam się dla kogo. Proszę o wyjaśnienie, rząd nie daje dopłat? Gmina nie ma pieniędzy? Taka rzetelna informacja bardzo by się przydała, ale czy będzie?
W wiosce spokój, jedni rolnicy jeszcze pracują w polu, inni czekają na lepsze warunki, aby wejść na te pola i wykonywać prace związane z uprawą danych roślin. 
(Tadeusz Michał Iwan    CDN...) 

wtorek, 5 listopada 2019

"WAKACJE NA MAZURACH 2019" (39)

06.09.2019. = PIĄTEK =
                                         Pogoda znośna, słoneczko, ale znacznie chłodniej, tylko osiemnaście stopni i w najbliższych dniach ma jeszcze spaść, mają pojawić się deszcze. Póki co, cieszmy się taką pogodą jaką mamy.
Małgosia dojechała wczoraj do Grajewa z dwugodzinnym opóźnieniem z powodu śmiertelnego potrącenia przez pociąg człowieka. Gosia wraz z innym pasażerami musiała czekać przez trzy godziny na zakończenie czynności przez policję, prokuratora, straż pożarną i służbę zdrowia. 
Do Rogal po raz kolejny zawitała kuzynka S. ze swoim bratem, zapewne dzisiaj nas odwiedzą, albo będą czekali, aż my to uczynimy. Żona jak to bywa na początku miesiąca udała się do Grajewa załatwić parę spraw w urzędach i banku, a po drodze spotkać się z rodziną i oczywiście z córką. Jutro i ja będę się z nią widział, bo całą trójką idziemy na ślub do Szczuczyna, który wyprawia kuzynka Maryli wydając za mąż swoją córkę.
(Tadeusz Michał Iwan.   CDN...)

niedziela, 3 listopada 2019

"WAKACJE NA MAZURACH - 2019" (38)

02.09.2019. PONIEDZIAŁEK =
                                                    Radykalna zmiana pogody, pochmurno, spadek temperatury, nad Rogalami od samego rana rozlegają się groźne pomruki zbliżającej się burzy. Czy znów burza przejdzie obok i zostawi nasza wioskę w spokoju?
Wczoraj w całym kraju odbyły się uroczystości upamiętniające 80-tą rocznicę wybuchu II wojny światowej. Do Warszawy zjechało bardzo dużo znakomitych gości, prezydentów państw, premierów, w tym Angela Merkel i wiceprezydent USA. Przypomnieliśmy światu, kto tak naprawdę rozpętał ten światowy terror i po raz kolejny usłyszeliśmy słowa przeprosin z ust prezydenta Niemiec. Wspaniałe przemówienie wygłosił nasz prezydent Andrzej Duda, przemówienie które na długo pozostanie w naszych umysłach.
Dzisiaj początek nowego roku szkolnego, właśnie przed chwilą widziałem dzieci wracających ze Skarżyna, gdzie uczestniczyły w uroczystym otwarciu nowego roku szkolnego.
Wczoraj w Skarżynie odbyły się parafialne dożynki, tym razem w roli gospodarza wystąpiła wieś Skarzyn. Uczestniczyła w nich pani Burmistrz Beata Sokołowska, szkoda, że nie mogłem tam być, ale jak wiecie, nie miałem się czym dostać. Żadnego autobusu, żadnego chętnego sąsiada gotowego podwieźć mnie na dożynki. Może by i podwieźli gdybym za taki kurs zapłacił ze dwadzieścia złotych, bo darmowe "podwózki", "darmowe pomoce" dawno się już skończyły, teraz liczy się tylko pieniądz. O tych sprawach jeszcze napiszę, teraz kończę, bo zaczyna się burza, o której na początku wspomniałem.
(Tadeusz Michał Iwan   CDN...)

"WAKACJE NA MAZURACH" - 13.05.2021 ((177)

  Pogoda nie najlepsza, jeszcze wczoraj cieszyliśmy się słoneczkiem, a dzisiaj z ponurą miną spoglądamy na ponure niebo. Zachmurzyło się, ch...