środa, 15 kwietnia 2020

"MOJE DZIECINNE BAJKI I BAŚNIE" - 25 (107)

Cd...
                          "PRZYJACIELE  BARTKA"

(...) Królowa wzięła go za rękę i podprowadziła do tronu. Posadziła  go na nim.
- Tutaj jest twoje miejsce - powiedziała i na jego głowę założyła złotą koronę, do ręki włożyła mu berło. Odwróciła się do swoich poddanych.
- Oto, przed wami nowy władca i król tego państwa - powiedziała głośnym głosem - od tej chwili macie jego słuchać i jemu służyć!
                                 Wszyscy poddani złożyli mu pokłon.
Potężne drzwi w sali tronowej otworzyły się, wszyscy spojrzeli w tym kierunku. Do sali wszedł smok, obok niego drobnym kroczkiem podążał paw. Jego rozłożony puszysty ogon wzbudzał powszechny zachwyt. Podeszli do tronu i złożyli nowemu królowi pokłon. Oszołomiony Bartek podszedł i przywitał się z nimi, co wzbudziło ogromne zdziwienie wśród gości i dworzan. Gdy tylko usiadł z powrotem na tronie, do sali tronowej weszli nowi gości, a była to Kalina i stary Bednarz, który prowadził ją do nowego króla.
                                   Podbiegł Bartek do nich i wziął Kalinę za rękę, podprowadził ją do tronu. Podszedł również do królowej i również ją posadził na tronie, sam zaś usiadł pomiędzy nimi. Zewsząd rozległy się gromkie brawa.
"Niech żyje nowy król" - zewsząd rozległy się okrzyki, zaczęła grać orkiestra, zaczął się wielki bal. Ja tam byłem, miód i wino piłem, a to co zobaczyłem, to wam opowiedziałem.
KRÓL BARTŁOMIEJ I JEGO ŻONA KALINA, ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE I MIELI DUŻO, DUŻO DZIECI....

                                           K  O  N  I  E  C

(wszelkie prawa zastrzeżone  t.m.i.)

wtorek, 14 kwietnia 2020

"MOJE DZIECINNE BAJKI I BAŚNIE" - 24 (106)

Cd...
                        "PRZYJACIELE BARTKA"

(...) Bartek i jego żołnierze z niedowierzaniem patrzyli jak stado ogromnych latających smoków, krążyło nad doliną i ziejąc ogniem, atakowało nieprzyjaciół, byli zabici i ranni. Inni uciekali w popłochu, a wśród nich, sam król Kaligóra.
                                                                     Bartek i jego żołnierze wiwatowali, wypędzili wroga ze swojego kraju, byli zwycięzcami, choć nie stoczyli żadnej walki. Może to i dobrze? Wystarczy liczba zabitych żołnierzy wroga, oni mają po co żyć, muszą naprawić swój zniszczony przez króla Heroda kraj. Muszą go odbudować, a do tego potrzebni są zdrowi a nie zabici ludzie. Szykowali się więc do powrotu, szukali swojego wodza, ale nie było go wśród nich. Nie wiedzieli gdzie go szukać.
                                                  On tymczasem zszedł do doliny i spotkał się ze smokiem i jego kompanami. Przyszedł im podziękować za okazaną pomoc. Znów czule pogłaskał smoka, a innym uściskał ich potężne łapy, wyrażał w ten sposób swoją wdzięczność. Smoki zadowolone, cicho pomrukiwały i z wolna opuszczały dolinę. Nastała głucha cisza, nie zaćwierkał żaden ptak, nie zahuczała sowa. Było nieprzyjemnie, smutno.
                                                                                Ze spuszczoną głową, patrzył na to wszystko Bartek, w duchu poprzysiągł sobie, że nigdy nie dopuści do żadnej wojny. Koniec z rozbojem i przemocą. Musi zapanować pokój, ład i porządek, nie będzie wrogów, nienawiści, będą koledzy, będą przyjaciele. Będzie radość i swoboda. Wspólnie odbudują swój zniewolony przez króla Heroda kraj.
Wojenny orszak wracał do zamku, ludzie wiwatowali na ich cześć, głośno wykrzykiwali imię Bartka, obrzucali go kwiatami, wiwatowali a on jechał na pięknym rumaku, na czele swojego niewielkiego wojska.
                                  Po wejściu do sali tronowej, zobaczył mnóstwo ludzi, wolno podszedł do tronu, na którym siedziała królowa, zastanawiał się skąd wzięło się tyle ludzi, na co czekali, na co liczyli, czyżby na nowe ciepłe posady. Skłonił się nisko królowej.
                                            Królowa wstała z tronu i podeszła do niego, podziękowała mu za wspaniale zwycięstwo i przytuliła go do siebie jak rodzona matka. Fala ciepła przepłynęła przez jego ciało, dawno nie odczuł takiej przyjemności, było to matczyne ciepło, którego mu zawsze brakowało!
(CDN...t.m.i.)





poniedziałek, 13 kwietnia 2020

"MOJE DZIECINNE BAJKI I BAŚNIE" - 23 (105)

Cd...
                          "PRZYJACIELE BARTKA"

(...) - Pawie, mój przyjacielu - smok był bardzo zadowolony - na wojnie też się przydasz, nawet bardzo... - zawiesił głos. Patrzył na nich wesołym wzrokiem.
- Mów smoku, mów - niecierpliwił się paw.
- Ty i twoja pawia rodzina, będziecie zwiadowcami, będziecie latać nad wrogiem i informować nas o jego ruchach.
- Zgoda! Zgoda! - Wykrzyknął zadowolony paw, nawet nie zastanawiał się nad propozycją smoka. Przyjął ją z wielkim zadowoleniem. On też chciał walczyć przy boku Bartka, też chciał mu pomóc i teraz właśnie będzie mógł to uczynić. Jego bracia też przystąpią z ochotą do walki, wszak dużo zawdzięczają Bartkowi, bardzo dużo.
                     Przez kilka godzin wspólnie opracowywali plan walki z królem Kaligórą, byli zadowoleni z siebie, wszystkie warianty walki przyjęli zgodnie, jednomyślnie. Zadowolony Bartek, pożegnawszy swoich przyjaciół, szybko powrócił na zamek, do swojej królowej. Oczekiwała go z wielką niecierpliwością. Po drodze udało mu się zaciągnąć do wojska dużo chłopów, którym obiecał dużo pieniędzy po wygranej wojnie. Królowa widząc jego oddanie, zrobiła go naczelnym wodzem swojej skromnej armii.
                                                  W kilka dni później wyruszył Bartek ze swoją armią w drogę, na spotkanie króla Waligóry, a prowadził go paw i jego zastępcy. Nie widział nigdzie smoka, nie wiedział dlaczego go jeszcze nie ma tutaj, chyba nie zawiedzie go? 
                               Założył obóz na wzgórzu dość dużej doliny, był przeciwny temu, ale paw uparł się na to miejsce i Bartek nic nie wskórawszy, zgodził się na jego propozycję. Widział tylko stada krążących nad doliną pawi, byli to zwiadowcy. Tuż przed zmrokiem, w dolinie zaczęła rozbijać obóz wroga armia. Była bardzo liczna i dobrze uzbrojona, żołnierze Bartka patrzyli na nią przestraszeni, tracili wiarę i ochotę do walki. Dobrze, że zapadał zmrok, nie mogli się więc wycofać, musieli pozostać na swoich stanowiskach, przynajmniej do świtu. A później? Tego Bartek nie wiedział!
               Ułożyli się już do snu, gdy nagle postawił ich na równe nogi, ogromny wrzask i krzyk. Spojrzeli na dolinę, nie wierzyli własnym oczom, żołnierze wroga w popłochu porzucali swoje uzbrojenie i uciekali co sił w nogach przed siebie. Nie oglądali się nawet za siebie, strach nie pozwolił im na to. Uciekali ile tylko mieli sił w nogach!
                              A przed czym tak uciekali?
(CDN... t.m.i.)

niedziela, 12 kwietnia 2020

"MOJE DZIECINNE BAJKI I BAŚNIE: - 22 (104)

Cd...
                          "PRZYJACIELE BARTKA"

(...) - Możesz teraz mówić - powiedziała cicho, gdy wszyscy opuścili salę tronową. Zostali sami.
- Trzeba zebrać wojsko - zaczął mówić cicho Bartek - musimy zrobić to jak najszybciej.
- Ale ja nie mam wojska - królowa zbladła - wszyscy mnie opuścili, zostałam sama.
Tak, to prawda, wiedział o tym Bartek, wiedział nawet dlaczego tak się stało, nie chciał jednak mówić tego królowej. Nie była to odpowiednia pora na takie rozmowy. Teraz należało zająć się obroną królestwa.
                            Bartek postanowił udać się po radę do smoka i do pawia. Liczył na ich pomoc, może nie odmówią mu, może wspomogą go choć dobrą przyjacielską radą. Wytłumaczył przestraszonej królowej, że w tej chwili musi ją opuścić, ale żeby się nie bała. Niebawem wróci. Wróci tak szybko jak to będzie możliwe. Zasmucona kiwnęła tylko głową na znak zgody. Szybko wytarła załzawione oczy, nie chciała aby jej poddany widział ją w takim stanie. Wyszła szybko z sali tronowej.
                                                                      Na drugi dzień, Bartek od samego rana siedział na znajomej polanie i wypatrywał swoich znajomych. Umówił się z nimi jeszcze poprzedniego dnia, teraz z niecierpliwością ich oczekiwał. Zjawili się niebawem. Wysłuchali go w milczeniu, zapadła cisza, wszyscy zastanawiali się co tu począć dalej. Pierwszy odezwał się smok.
- Pomogę ci - mówił głośno, a z jego paszczy wydobywał się czarny dym - zawołam moich braci i kolegów, pomożemy ci! Możesz liczyć na mnie!
- Jeżeli chodzi o mnie - niepewnie zaczął paw, gdy smok zakończył swoją mowę - też ci pomogę, też zwołam moich braci, tylko nie wiem w jaki sposób mam to uczynić. Przecież my jesteśmy tacy mali, co innego smok... On taki duży, taki silny - dokończył smutnie.
              Smok litościwie spojrzał na pawia. Istotnie, co taki mały ptak może zrobić w tej wielkiej wojnie. Co innego "ON", potężny smok, żal zrobiło mu się pawia. Myślał gorączkowo, a z paszczy nadal wydobywały się kłęby dymu, było go coraz więcej, tak dużo, że zasłoniły całą polanę. Gdy wiatr rozwiał dym, Bartek i paw ujrzeli zadowolonego smok. Uśmiechał się do nich.
(CDN...t,m.i.) 

piątek, 10 kwietnia 2020

"MOJE DZIECINNE BAJKI I BAŚNIE" - 21 (103)

Cd...
                  "BARTEK I JEGO PRZYJACIELE"

(...) Mijały tygodnie, miesiące, krajem rządziła pod nieobecność króla, jego żona, królowa Adelajda. Nikt nie wiedział co się stało z królem Herodem, nikt go nie widział od czasu jego wyjazdu z pieniędzmi, ślad po nim zaginął. Nikt nie odnalazł jego karety, po prostu "zapadł się pod ziemię". Ludzie pomału przyzwyczaili się do rządów nowej władczyni, sytuacja ich polepszyła się, ale było to wynikiem nieudolnych rządów nowej królowej.
                                                                            Bartek, Kalina i stary Bednarz zamieszkali pod jednym dachem, nie musieli się ukrywać. Nikt ich nie poszukiwał, nikt ich nie nachodził, pomału zaczęli wieść normalne życie. Pracowali ciężko na roli, ale teraz zarobione pieniądze mogli sobie odkładać, królowa nie ściągała podatków tak jak jej mąż, co zdumiało Bartka, zresztą nie tylko jego. Coś w duchu szeptało Bartkowi, że taka sytuacja nikomu na dobre nie wyjdzie.
                             W zamku też sytuacja zaczęła się pogarszać, dworzanie w pośpiechu opuszczali go, opuszczali królową, która nie była w stanie płacić im pensji za pracę. Nie miała z czego. Królewski skarbiec był pusty!
                                               Któregoś dnia, gdy Bartek był w lesie po drzewo, usłyszał rozmowę dwóch znajomych drzew, które za panowania starego króla, opatrzył po odniesionych ranach zadanych przez polujących ludzi króla. To co usłyszał bardzo go zmartwiło i zaniepokoiło, pospiesznie pozbierał chrust i szybko udał się do domu.
                            Zaskoczeni jego szybkim powrotem, Kalina i Bednarz z uwagą zaczęli słuchać jego opowieści, a wieści nie były wesołe. Gdy zakończył swoje opowiadanie, po naradzie postanowił natychmiast udać się do pałacu, do królowej i ostrzec ją przed zbliżającym sie niebezpieczeństwem.
- Królowo moja, grozi ci wielkie niebezpieczeństwo - zaczął mówić gdy doprowadzono go przed jej oblicze. Zauważył, że twarz jej pobladła, a ręce zaczęły lekko drżeć.
- Jakie niebezpieczeństwo...- wyszeptała cicho.
- Wielki król Kaligóra z sąsiedniego kraju, wyruszył ze swoim wojskiem na podbój naszego kraju. Jesteś pani w wielkim niebezpieczeństwie - powiedział również cicho Bartek. nie chciał aby ktokolwiek słyszał ich rozmowę.
                                                            Skinieniem ręki kazała wszystkim opuścić salę tronową. Widać było, że słowa Bartka zrobiły na niej duże wrażenie, po prostu przeraziły ją. Zaczęła zdawać sobie sprawę z niebezpieczeństwa jakie jej grazi.
(CDN...t,m,i,)

"WAKACJE NA MAZURACH" - 13.05.2021 ((177)

  Pogoda nie najlepsza, jeszcze wczoraj cieszyliśmy się słoneczkiem, a dzisiaj z ponurą miną spoglądamy na ponure niebo. Zachmurzyło się, ch...