Cd...
"BARTEK I JEGO PRZYJACIELE"
(...) Mijały tygodnie, miesiące, krajem rządziła pod nieobecność króla, jego żona, królowa Adelajda. Nikt nie wiedział co się stało z królem Herodem, nikt go nie widział od czasu jego wyjazdu z pieniędzmi, ślad po nim zaginął. Nikt nie odnalazł jego karety, po prostu "zapadł się pod ziemię". Ludzie pomału przyzwyczaili się do rządów nowej władczyni, sytuacja ich polepszyła się, ale było to wynikiem nieudolnych rządów nowej królowej.
Bartek, Kalina i stary Bednarz zamieszkali pod jednym dachem, nie musieli się ukrywać. Nikt ich nie poszukiwał, nikt ich nie nachodził, pomału zaczęli wieść normalne życie. Pracowali ciężko na roli, ale teraz zarobione pieniądze mogli sobie odkładać, królowa nie ściągała podatków tak jak jej mąż, co zdumiało Bartka, zresztą nie tylko jego. Coś w duchu szeptało Bartkowi, że taka sytuacja nikomu na dobre nie wyjdzie.
W zamku też sytuacja zaczęła się pogarszać, dworzanie w pośpiechu opuszczali go, opuszczali królową, która nie była w stanie płacić im pensji za pracę. Nie miała z czego. Królewski skarbiec był pusty!
Któregoś dnia, gdy Bartek był w lesie po drzewo, usłyszał rozmowę dwóch znajomych drzew, które za panowania starego króla, opatrzył po odniesionych ranach zadanych przez polujących ludzi króla. To co usłyszał bardzo go zmartwiło i zaniepokoiło, pospiesznie pozbierał chrust i szybko udał się do domu.
Zaskoczeni jego szybkim powrotem, Kalina i Bednarz z uwagą zaczęli słuchać jego opowieści, a wieści nie były wesołe. Gdy zakończył swoje opowiadanie, po naradzie postanowił natychmiast udać się do pałacu, do królowej i ostrzec ją przed zbliżającym sie niebezpieczeństwem.
- Królowo moja, grozi ci wielkie niebezpieczeństwo - zaczął mówić gdy doprowadzono go przed jej oblicze. Zauważył, że twarz jej pobladła, a ręce zaczęły lekko drżeć.
- Jakie niebezpieczeństwo...- wyszeptała cicho.
- Wielki król Kaligóra z sąsiedniego kraju, wyruszył ze swoim wojskiem na podbój naszego kraju. Jesteś pani w wielkim niebezpieczeństwie - powiedział również cicho Bartek. nie chciał aby ktokolwiek słyszał ich rozmowę.
Skinieniem ręki kazała wszystkim opuścić salę tronową. Widać było, że słowa Bartka zrobiły na niej duże wrażenie, po prostu przeraziły ją. Zaczęła zdawać sobie sprawę z niebezpieczeństwa jakie jej grazi.
(CDN...t,m,i,)
(...) Mijały tygodnie, miesiące, krajem rządziła pod nieobecność króla, jego żona, królowa Adelajda. Nikt nie wiedział co się stało z królem Herodem, nikt go nie widział od czasu jego wyjazdu z pieniędzmi, ślad po nim zaginął. Nikt nie odnalazł jego karety, po prostu "zapadł się pod ziemię". Ludzie pomału przyzwyczaili się do rządów nowej władczyni, sytuacja ich polepszyła się, ale było to wynikiem nieudolnych rządów nowej królowej.
Bartek, Kalina i stary Bednarz zamieszkali pod jednym dachem, nie musieli się ukrywać. Nikt ich nie poszukiwał, nikt ich nie nachodził, pomału zaczęli wieść normalne życie. Pracowali ciężko na roli, ale teraz zarobione pieniądze mogli sobie odkładać, królowa nie ściągała podatków tak jak jej mąż, co zdumiało Bartka, zresztą nie tylko jego. Coś w duchu szeptało Bartkowi, że taka sytuacja nikomu na dobre nie wyjdzie.
W zamku też sytuacja zaczęła się pogarszać, dworzanie w pośpiechu opuszczali go, opuszczali królową, która nie była w stanie płacić im pensji za pracę. Nie miała z czego. Królewski skarbiec był pusty!
Któregoś dnia, gdy Bartek był w lesie po drzewo, usłyszał rozmowę dwóch znajomych drzew, które za panowania starego króla, opatrzył po odniesionych ranach zadanych przez polujących ludzi króla. To co usłyszał bardzo go zmartwiło i zaniepokoiło, pospiesznie pozbierał chrust i szybko udał się do domu.
Zaskoczeni jego szybkim powrotem, Kalina i Bednarz z uwagą zaczęli słuchać jego opowieści, a wieści nie były wesołe. Gdy zakończył swoje opowiadanie, po naradzie postanowił natychmiast udać się do pałacu, do królowej i ostrzec ją przed zbliżającym sie niebezpieczeństwem.
- Królowo moja, grozi ci wielkie niebezpieczeństwo - zaczął mówić gdy doprowadzono go przed jej oblicze. Zauważył, że twarz jej pobladła, a ręce zaczęły lekko drżeć.
- Jakie niebezpieczeństwo...- wyszeptała cicho.
- Wielki król Kaligóra z sąsiedniego kraju, wyruszył ze swoim wojskiem na podbój naszego kraju. Jesteś pani w wielkim niebezpieczeństwie - powiedział również cicho Bartek. nie chciał aby ktokolwiek słyszał ich rozmowę.
Skinieniem ręki kazała wszystkim opuścić salę tronową. Widać było, że słowa Bartka zrobiły na niej duże wrażenie, po prostu przeraziły ją. Zaczęła zdawać sobie sprawę z niebezpieczeństwa jakie jej grazi.
(CDN...t,m,i,)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz