Cd...
"PRZYJACIELE BARTKA"
(...) Wolnym krokiem władca podziemi podszedł do króla. Dygotał ze złości, nie mógł zrozumieć, że taki zwykły śmiertelnik jak ten tu stojący przed nim, mógł sobie tak zakpić z niego. Z niego, potężnego władcy życia podziemnego, władcy "Życia i śmierci".
- Będziesz przeklinał dzień, w którym mnie spotkałeś - wysyczał przez zaciśnięte ze złości usta - bądź więc przeklęty, ty nędzny robaku - syczał dalej - od dzisiaj nie zaznasz spokoju, będziesz się tułał po świecie i szukał kawałka chleba. A będzie to trwało długo, bardzo długo...
Zrozpaczony król Herod padł na kolana przed nim, objął go za nogi, zaczął całować jego stopy. Płakał, łzy obficie leciały mu po policzkach. Szlochał.
- Panie! Mój władco, to nie moja wina, takie pieniądze otrzymałem od mojego poddanego, on mi je dał, no nie dał, po prostu zabrałem mu - poprawił się - wybacz mi Panie!
- To ty mu zabrałeś? Jak mogłeś, miałeś sam na nie zapracować! - wykrzyknął władca.
- Nie mogłem, to była za duża suma. Nigdy bym jej nie uzbierał - mówił płaczącym głosem król - ale jak chcesz to mu oddam - sam już nie wiedział co mówić.
- Nie! - znów wykrzyknął władca - stanie się to co powiedziałem.
Podniósł ręce do góry i w tym momencie w grocie zapanowały ciemności, króla ogarnęło przenikliwe zimno, nie mógł ruszyć się z miejsca, nic nie widział, nic nie słyszał.
Nie wiedział ile to trwało, ocknął się na polanie w niewielkim lesie. Był sam. Obmacał się rękami, był cały, był zdrowy. Spojrzał na siebie i krzyknął z przerażenia. Zamiast pięknych królewskich szat, miał na sobie jakieś stare zniszczone, poplamione łachmany. Nie widział swojej karety, pięknych rumaków do niej zaprzężonych, gdzie to wszystko się podziało? Gdzie?
Zaczął przypominać sobie ostatnie chwile spędzone w grocie, pomału docierały do jego świadomości słowa władcy podziemi. Znów ciurkiem z jego oczu poleciały łzy, słone łzy!
Nieśmiertelność, którą tak bardzo chciał mieć, okazała się zbyt droga, nie mógł jej sobie kupić, na nią nie było ceny. Został oszukany przez władcę podziemi, oszukany, a do tego jeszcze ukarany za swoją chciwość, za pazerność. Była to jednak niska cena!
X X X
(CDN...t.m.i.)
- Będziesz przeklinał dzień, w którym mnie spotkałeś - wysyczał przez zaciśnięte ze złości usta - bądź więc przeklęty, ty nędzny robaku - syczał dalej - od dzisiaj nie zaznasz spokoju, będziesz się tułał po świecie i szukał kawałka chleba. A będzie to trwało długo, bardzo długo...
Zrozpaczony król Herod padł na kolana przed nim, objął go za nogi, zaczął całować jego stopy. Płakał, łzy obficie leciały mu po policzkach. Szlochał.
- Panie! Mój władco, to nie moja wina, takie pieniądze otrzymałem od mojego poddanego, on mi je dał, no nie dał, po prostu zabrałem mu - poprawił się - wybacz mi Panie!
- To ty mu zabrałeś? Jak mogłeś, miałeś sam na nie zapracować! - wykrzyknął władca.
- Nie mogłem, to była za duża suma. Nigdy bym jej nie uzbierał - mówił płaczącym głosem król - ale jak chcesz to mu oddam - sam już nie wiedział co mówić.
- Nie! - znów wykrzyknął władca - stanie się to co powiedziałem.
Podniósł ręce do góry i w tym momencie w grocie zapanowały ciemności, króla ogarnęło przenikliwe zimno, nie mógł ruszyć się z miejsca, nic nie widział, nic nie słyszał.
Nie wiedział ile to trwało, ocknął się na polanie w niewielkim lesie. Był sam. Obmacał się rękami, był cały, był zdrowy. Spojrzał na siebie i krzyknął z przerażenia. Zamiast pięknych królewskich szat, miał na sobie jakieś stare zniszczone, poplamione łachmany. Nie widział swojej karety, pięknych rumaków do niej zaprzężonych, gdzie to wszystko się podziało? Gdzie?
Zaczął przypominać sobie ostatnie chwile spędzone w grocie, pomału docierały do jego świadomości słowa władcy podziemi. Znów ciurkiem z jego oczu poleciały łzy, słone łzy!
Nieśmiertelność, którą tak bardzo chciał mieć, okazała się zbyt droga, nie mógł jej sobie kupić, na nią nie było ceny. Został oszukany przez władcę podziemi, oszukany, a do tego jeszcze ukarany za swoją chciwość, za pazerność. Była to jednak niska cena!
X X X
(CDN...t.m.i.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz