Cd...
"PRZYJACIELE BARTKA"
(...) Tymczasem król Herod przygotowywał się do podróży, znów musiał zawieźć karetę złotych monet do skarbca władcy "Życia i śmierci". Tym razem miała to być jego ostatnia podróż. Ostatnia kareta pieniędzy, kończyła jego dług, jaki miał wobec swojego władcy. Teraz on będzie panem, on będzie rządził całym światem. Na myśl o tym król uśmiechnął się, był z siebie zadowolony. Władca "Życia i śmierci" przyrzekł mu nieśmiertelność za ogromną sumę pieniędzy, teraz jedzie zawieźć mu tę ostatnią ratę. Nikt nie wiedział o tym, nawet jego małżonka, wszystko trzymał w wielkiej tajemnicy.
Nerwowo chodził, zaciskał z radości dłonie, nie mógł doczekać się wyjazdu. Co chwilę wyglądał przez okno i patrzył jak przebiegają przygotowania, jak przebiega załadunek worków pełnych złota. Teraz już ich nie będzie potrzebował, ale nadal będzie je zbierał aby mieć dla swoich przyszłych dzieci. Wszak o nich marzy i ma nadzieję, że się ich doczeka.
Poganiał ludzi, krzyczał, zmuszał ich do wielkiego wysiłku, był teraz potężnym władcą, mógł robić co tylko chce, nikt mu nic nie zrobi, no bo i jak? Za kilkanaście godzin będzie nieśmiertelny! To on będzie decydował o ich losie, o ich życiu! Będzie bezlitosny!!
Już zaczął sobie wyobrażać tych ludzi, którzy padając do jego stóp, będą błagać o życie, o kawałek chleba, błagać o litość dla siebie i dla swoich bliźnich. Zadowolony zacierał dłonie. Nareszcie spełni się jego marzenie, nareszcie będzie tym, kim chciał być od dawna. Wreszcie cały świat legnie u jego stóp, a on z rozkoszą ich podepcze.!! Bo to będzie jego świat.
Wreszcie zakończono załadunek, król Herod pospiesznie wsiadł do karety i królewski pojazd ruszył naprzód. Sam powoził, nie chciał aby ktokolwiek wiedział gdzie jedzie, gdzie znajduje się skarbiec, do którego zawozi złote monety. Konie ostro ruszyły z miejsca, za oddalającą się karetą wnosiły się tumany kurzu, które zasłoniły oddalający się pojazd.
Gdy tumany kurzu opadły, po karecie nie było śladu.
Gdy królewska kareta wjechała do olbrzymiej groty, z hukiem zamknęły się za nią potężne drzwi, a raczej potężne wrota. Herod zeskoczył z karety na ziemię, przed nim stał władca "ŻYCIA I ŚMIERCI".
(CDN...t.m.i.)
Nerwowo chodził, zaciskał z radości dłonie, nie mógł doczekać się wyjazdu. Co chwilę wyglądał przez okno i patrzył jak przebiegają przygotowania, jak przebiega załadunek worków pełnych złota. Teraz już ich nie będzie potrzebował, ale nadal będzie je zbierał aby mieć dla swoich przyszłych dzieci. Wszak o nich marzy i ma nadzieję, że się ich doczeka.
Poganiał ludzi, krzyczał, zmuszał ich do wielkiego wysiłku, był teraz potężnym władcą, mógł robić co tylko chce, nikt mu nic nie zrobi, no bo i jak? Za kilkanaście godzin będzie nieśmiertelny! To on będzie decydował o ich losie, o ich życiu! Będzie bezlitosny!!
Już zaczął sobie wyobrażać tych ludzi, którzy padając do jego stóp, będą błagać o życie, o kawałek chleba, błagać o litość dla siebie i dla swoich bliźnich. Zadowolony zacierał dłonie. Nareszcie spełni się jego marzenie, nareszcie będzie tym, kim chciał być od dawna. Wreszcie cały świat legnie u jego stóp, a on z rozkoszą ich podepcze.!! Bo to będzie jego świat.
Wreszcie zakończono załadunek, król Herod pospiesznie wsiadł do karety i królewski pojazd ruszył naprzód. Sam powoził, nie chciał aby ktokolwiek wiedział gdzie jedzie, gdzie znajduje się skarbiec, do którego zawozi złote monety. Konie ostro ruszyły z miejsca, za oddalającą się karetą wnosiły się tumany kurzu, które zasłoniły oddalający się pojazd.
Gdy tumany kurzu opadły, po karecie nie było śladu.
Gdy królewska kareta wjechała do olbrzymiej groty, z hukiem zamknęły się za nią potężne drzwi, a raczej potężne wrota. Herod zeskoczył z karety na ziemię, przed nim stał władca "ŻYCIA I ŚMIERCI".
(CDN...t.m.i.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz