Cd...
"PRZYJACIELE BARTKA"
(...)- Phi! Ha,ha.. - zaśmiała się pierwsza - to tylko tak myśli król i jego medycy. My wrony wiemy lepiej od tych zarozumiałych, pyszałkowatych ludzi co może ją wyleczyć.
- To, ty to wiesz? - zdziwiła się.
- Oczywiście! Wystarczy położyć pod prześcieradło jedno nasze piórko i choroba ustępuje, ha...ha...ha... - śmiała się teraz głośno. Inne wrony zawtórowały jej, po czym nastała cisza. Wszystkie usnęły, usnął też i Bartek Kowal.
Obudził się dość wcześnie, spojrzał na drzewo gdzie siedziały wrony, ale nie ujrzał żadnej. Odleciały skoro świt.
Rozejrzał się wokół drzewa, może znajdzie jakieś ich piórko? Niestety! Nic nie znalazł. Otworzył podróżną torbę, aby sprawdzić, czy jego piórko tam jest - było! Przyjrzał mu się uważnie, raz, później drugi - piórko miało jakiś dziwny kolor, jakby świeciło jaskrawym światłem, a przecież wrony mają czarne upierzenie.
Zdumiał się, po chwili jednak ruszył w kierunku zamku, do króla.
Monarcha bez żadnych ceregieli i wyjaśnień rozkazał mu podkuć czternaście swoich koni. Do pomocy przydzielił mu dwóch pomocników, Bartek miał na to tylko trzy dni. Po tym terminie...Lepiej o tym nie myśleć. Wziął się ostro do pracy.
A praca była bardzo ciężka, prawie on sam musiał wszystko robić, podkowy kuć, przygotowywać kopyta. Pomocnicy pomagali mu jak tylko mogli, nie leniuchowali, wiedzieli co ich czeka gdy Bartek nie wywiąże się z zadania i terminu. Często pracowali w nocy, a w dzień robili tylko małe przerwy, aby spożyć posiłek i nieco odpocząć.
Wywiązali się z narzuconego terminu. Król był zadowolony, ale nie okazywał tego, dał im trzy dni odpoczynku.
- Idźcie do zamku, tam dadzą wam jeść. - Powiedział do nich ostro, mimo, że nie zasługiwali na taki ton - za trzy dni przyjadę, to wam zapłacę. Może będzie trzeba jeszcze coś naprawić? - dodał i szybko się oddalił.
Odetchnęli z ulgą. Oby jak najszybciej pojechał - myśleli. Mogli teraz odpoczywać ile tylko chcieli.
Bartek jednak nie był z tego zadowolony, pozostawił w kryjówce starego Bednarza, czy mu wystarczy jedzenia? - myślał - czy wytrzyma do jego powrotu? Bał się aby stary nie wyszedł z kryjówki i nie pokazał się ludziom na oczy. Byłby to wyrok na niego i starego Bednarza.
Kiedy król wyjechał, postanowił zakraść się do komnaty, w której leżała królowa i podłożyć piórko.
Okazja szybko się nadarzyła, bo akurat tego wieczoru królowa poszła brać kąpiel. Szybko podłożył piórko pod prześcieradło i po wieczerzy poszedł na nocleg pod znajomy jesion. Służba przekonywała go, aby nocował w zamku, ale on trwał przy swoim.
(CDN... t.m.i.)
- Oczywiście! Wystarczy położyć pod prześcieradło jedno nasze piórko i choroba ustępuje, ha...ha...ha... - śmiała się teraz głośno. Inne wrony zawtórowały jej, po czym nastała cisza. Wszystkie usnęły, usnął też i Bartek Kowal.
Obudził się dość wcześnie, spojrzał na drzewo gdzie siedziały wrony, ale nie ujrzał żadnej. Odleciały skoro świt.
Rozejrzał się wokół drzewa, może znajdzie jakieś ich piórko? Niestety! Nic nie znalazł. Otworzył podróżną torbę, aby sprawdzić, czy jego piórko tam jest - było! Przyjrzał mu się uważnie, raz, później drugi - piórko miało jakiś dziwny kolor, jakby świeciło jaskrawym światłem, a przecież wrony mają czarne upierzenie.
Zdumiał się, po chwili jednak ruszył w kierunku zamku, do króla.
Monarcha bez żadnych ceregieli i wyjaśnień rozkazał mu podkuć czternaście swoich koni. Do pomocy przydzielił mu dwóch pomocników, Bartek miał na to tylko trzy dni. Po tym terminie...Lepiej o tym nie myśleć. Wziął się ostro do pracy.
A praca była bardzo ciężka, prawie on sam musiał wszystko robić, podkowy kuć, przygotowywać kopyta. Pomocnicy pomagali mu jak tylko mogli, nie leniuchowali, wiedzieli co ich czeka gdy Bartek nie wywiąże się z zadania i terminu. Często pracowali w nocy, a w dzień robili tylko małe przerwy, aby spożyć posiłek i nieco odpocząć.
Wywiązali się z narzuconego terminu. Król był zadowolony, ale nie okazywał tego, dał im trzy dni odpoczynku.
- Idźcie do zamku, tam dadzą wam jeść. - Powiedział do nich ostro, mimo, że nie zasługiwali na taki ton - za trzy dni przyjadę, to wam zapłacę. Może będzie trzeba jeszcze coś naprawić? - dodał i szybko się oddalił.
Odetchnęli z ulgą. Oby jak najszybciej pojechał - myśleli. Mogli teraz odpoczywać ile tylko chcieli.
Bartek jednak nie był z tego zadowolony, pozostawił w kryjówce starego Bednarza, czy mu wystarczy jedzenia? - myślał - czy wytrzyma do jego powrotu? Bał się aby stary nie wyszedł z kryjówki i nie pokazał się ludziom na oczy. Byłby to wyrok na niego i starego Bednarza.
Kiedy król wyjechał, postanowił zakraść się do komnaty, w której leżała królowa i podłożyć piórko.
Okazja szybko się nadarzyła, bo akurat tego wieczoru królowa poszła brać kąpiel. Szybko podłożył piórko pod prześcieradło i po wieczerzy poszedł na nocleg pod znajomy jesion. Służba przekonywała go, aby nocował w zamku, ale on trwał przy swoim.
(CDN... t.m.i.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz