Cd...
"ZŁY KRÓL I DOBRA KSIĘŻNICZKA'
(...) Któregoś dnia postanowił iść do króla, przecież od niego wszystkiego dowie się najlepiej. Obawiał się tego spotkania, ale cofnąć już się nie mógł.
- Ty chcesz iść po wodę, która uzdrawia ludzi? - spytał Karola, gdy ten wyjawił mu cel swojej wizyty.
- Tak! - śmiało odpowiedział, pilnie i bacznie przyglądając się królowi. Był, a może tylko wyglądał na starego, jego ręce drżały, twarz miał siną, zarośniętą. Gdyby go zobaczył gdzie indziej, a nie na tronie, nigdy by nie powiedział, że to jest król.
- I chcesz dostać moją córkę za żonę? - mówił cicho. Widać było, że mówienie sprawia mu duży kłopot, musiał być chory.
- Tak! - znów przytaknął.
- Dobrze, więc jedź, przywieź mi tę cudowną wodę, a sowicie cię wynagrodzę!
- Przed wyruszeniem chciałbym zobaczyć się z księżniczką, skoro ma być moją żoną, muszę ją choć raz zobaczyć - powiedział Karol. Musiał działać szybko, aby król się nie rozmyślił, a on chciał przekazać jej wiadomości od jej matki i od Cyryla. Po krótkim namyśle król zgodził się. W asyście królewskiej straży, Karol udał się do wieży. Wzdrygnął się na jej widok, była bardzo duża i bardzo wysoka. Z trudem wszedł do komnaty księżniczki, znajdującej się na jej szczycie.
Zobaczył jak skulona siedziała na niewielkim łóżku, twarz miała zakrytą dłońmi. Nie, nie płakała, ale twarz jej była smutna, blada wychudzona.
- Przychodzę od pani matki ,,, - wyszeptał podchodząc do niej.
Zerwała się na równe nogi.
- Od mojej matki? Ale ... ja nie mam matki ,,, - dodała po chwili. Nie odchodziła jednak, czekała, czekała jeszcze na coś, co może powie ten niespodziewany gość. Przecież nikt tu jej nie odwiedzał, skąd ten młodzieniec wie cokolwiek na temat jej matki, skoro ona nic nie wie. A może...
Przybliżyła się do Karola.
- Powiedz, powiedz - wyszeptała.
Karol, cicho i szybko opowiedział jej o królowej i Cyrylu, o tym, że niedługo zobaczy ją tutaj. Powiedział jej co ma dalej robić, aby król niczego się nie domyślił.
Uradowana księżniczka Róża aż pocałowała w policzek zaskoczonego Karola, widać było po niej, że chce, że pragnie aby obietnica dana przez tego młodzieńca spełniła się jak najszybciej. Nie mogła dłużej z nim rozmawiać, bo z dołu straż zaczęła ponaglać Karola, który tylko czule ją uścisnął i zaczął schodzić w dół, do wyjścia.
Szybko dosiadł swojego wypoczętego konia i galopem ruszył w powrotną drogę. Księżniczka tymczasem przygotowywała się do przyjęcia swojej matki. Sprzątnęła swój niewielki pokoik, poprawiła wszystkie przedmioty, które się tam znajdowały. Czekała! Czekała, ale mimo iż była sama, czas jej się nie dłużył. Czekała cierpliwie!
X X X
(CDN...t.m.i.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz