Cd...
"ZŁY KRÓL I DOBRA KSIĘŻNICZKA"
(...) Szczęknęły zamki. Brama została zamknięta.
Książę Fabiś uśmiechnął się, razem z królem udał się do sali tronowej, aby omówić dalsze plany. Dał królowi akt darowizny swojej ziemi, buteleczkę z drogocennym płynem pozostawił sobie. Teraz musiał tylko czekać na zmianę decyzji Róży odnośnie ich małżeństwa, był pewien, że po pewnym czasie księżniczka zmieni zdanie. Nie wiedział tylko ile to potrwa.
- Zadowolony jesteś królu? - spytał.
Król przez chwilę nie odpowiadał, uważnie czytał dokument, który dał mu Fabiś. Teraz naprawdę był bogaty. Żeby tak mieć jeszcze tę wodę, "życiodajną wodę", byłby panem życia i śmierci.
- Tak, zadowolony jestem - odpowiedział po chwili - ale nie spełniłeś drugiego warunku. Nie dałeś mi obiecanej wody.
- Umówiliśmy się, że otrzymasz ją po moim ślubie!
- Tak! - westchnął król - to prawda, ale nie wiem czy ty ją w ogóle masz? Nawet mi jej nie pokazałeś? Skąd mam wiedzieć, czy ty mówisz prawdę!
Oburzyły go te słowa, więc król mu nie wierzy. Zamaszystym ruchem wyciągnął z kieszeni niewielką buteleczkę i podał ją królowi.
- Oto ona, czy teraz wierzysz mi królu?
Król uważnie oglądał buteleczkę, uśmiechnął się. Miał teraz to co pragnął, przyszło mu to bardzo łatwo, w dziecinny sposób oszukał łatwowiernego księcia. Teraz już mu jej nie odda, stała się jego własnością. Chciał ją schować, ale uprzedził go Fabiś.
- Nie! - krzyknął i rzucił się w kierunku króla.
Zaczęli się szamotać, wyrywać sobie buteleczkę z rąk. Buteleczka przechodziła od jednego do drugiego, aż w ferworze walki upadła na posadzkę. Rozległ się brzęk tłuczonego szkła. Niedawni napastnicy zamarli w bezruchu, z otwartymi ustami patrzyli, jak wylewa się życiodajny płyn. Rzucili się na posadzkę i zaczęli go zbierać, ale bezskutecznie, nie udało im się zebrać płynu, a przy tym mocno pokaleczyli sobie dłonie. Pierwszy opanował się król, krzyknął na straże.
- Do lochu z nim! - rozkazał wskazując na księcia Fabisia.
Był cały czerwony ze złości. Już miał wszystko i przez tego niemądrego fajtłapę stracił wszystko. Nie podaruje mu tego, musi ponieść karę tak jak i jego córka, tak jak i jego żona. Znów wspomniał żonę. Dlaczego?
Nie zastanawiał się nad tym, teraz miał na głowie inne ważniejsze sprawy. Nie zaprzątał sobie błahostkami głowy. Tylko czy na pewno to były błahostki
x x x
Gospodarz jak i gospodyni zaczęli opowiadać naszym przybyszom o swoim życiu, o swojej ukochanej córeczce.
(CDN... t.m.i.)
Oburzyły go te słowa, więc król mu nie wierzy. Zamaszystym ruchem wyciągnął z kieszeni niewielką buteleczkę i podał ją królowi.
- Oto ona, czy teraz wierzysz mi królu?
Król uważnie oglądał buteleczkę, uśmiechnął się. Miał teraz to co pragnął, przyszło mu to bardzo łatwo, w dziecinny sposób oszukał łatwowiernego księcia. Teraz już mu jej nie odda, stała się jego własnością. Chciał ją schować, ale uprzedził go Fabiś.
- Nie! - krzyknął i rzucił się w kierunku króla.
Zaczęli się szamotać, wyrywać sobie buteleczkę z rąk. Buteleczka przechodziła od jednego do drugiego, aż w ferworze walki upadła na posadzkę. Rozległ się brzęk tłuczonego szkła. Niedawni napastnicy zamarli w bezruchu, z otwartymi ustami patrzyli, jak wylewa się życiodajny płyn. Rzucili się na posadzkę i zaczęli go zbierać, ale bezskutecznie, nie udało im się zebrać płynu, a przy tym mocno pokaleczyli sobie dłonie. Pierwszy opanował się król, krzyknął na straże.
- Do lochu z nim! - rozkazał wskazując na księcia Fabisia.
Był cały czerwony ze złości. Już miał wszystko i przez tego niemądrego fajtłapę stracił wszystko. Nie podaruje mu tego, musi ponieść karę tak jak i jego córka, tak jak i jego żona. Znów wspomniał żonę. Dlaczego?
Nie zastanawiał się nad tym, teraz miał na głowie inne ważniejsze sprawy. Nie zaprzątał sobie błahostkami głowy. Tylko czy na pewno to były błahostki
x x x
Gospodarz jak i gospodyni zaczęli opowiadać naszym przybyszom o swoim życiu, o swojej ukochanej córeczce.
(CDN... t.m.i.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz