Cd...
"ZŁY KRÓL I DOBRA KSIĘŻNICZKA"
(...) Rozległ się szmer wśród dworzan, wszystkiego się spodziewali, ale zaręczyn? Nie, nie, tego się nie spodziewali. Wszyscy teraz czekali na ogłoszenie nazwiska kandydata do ręki księżniczki. Któż to miałby być. Kandydatów było wielu, ale nikt nie wiedział kogo wybrał król.
- Ojcze! - szepnęła Róża pociągając go za rękaw - co ty mówisz, co ty robisz?
Król jednak nie słuchał, odtrącił jej rękę i gniewnie na nią popatrzył.
- Cicho - powiedział to na tyle głośno, że wszyscy usłyszeli jego słowa, po czym skierował się do dworzan.
- Otóż, wybranym mężem dla naszej księżniczki jest - tu na chwilę zawiesił głos, uważnie rozglądając się po sali. Wzrok miał gniewny, toteż wielu dworzan spuściło oczy w dół, nie chcieli patrzeć na niego - jest - ponownie powtórzył - książę Fabiś!
- Och! - usłyszeli wszyscy głośne westchnienie księżniczki i zobaczyli jak nieprzytomna osuwa się na podłogę. Szybko pospieszyli z pomocą i zanieśli ją do komnaty. Dworzanie w milczeniu rozeszli się się do swoich komnat i do swoich zajęć. Nikt nic nie mówił na temat tego, co przed chwilą usłyszał, każdy milczał bojąc się o swoje życie. Nigdy nie wiadomo co królowi strzeli do głowy.
- Królu, widzę, że księżniczka niezbyt przychylnie przyjęła tę wiadomość - powiedział Fabiś, gdy dworzanie opuścili salę.
- Tak! - odpowiedział cicho - muszę z nią porozmawiać, ale ty się nie martw. Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz za trzy miesiące!
Nie było jednak tak dobrze, jak zapewniał król Butus. Księżniczka ani myślała poślubić Fabisia. Na nic zdały się prośby króla, księżniczka nie ustępowała. Zamknęła się w swojej komnacie i nikogo do niej nie wpuszczała. Nawet króla, który z każdym dniem chodził coraz bardziej rozgniewany. Na nic zdały się jego prośby i groźby. Księżniczka była niewzruszona, ani myślała słuchać króla, a zarazem swojego ojca. Mówiła mu to wprost, że nie wyjdzie za Fabisia, że próżne i daremne są jego prośby.
- Będziesz ukarana! - krzyczał król w przypływie gniewu - masz mnie słuchać, rozkazuję ci!
Księżniczka jednak nic z tego sobie nie robiła, dalej przebywała w swojej komnacie, z daleka od ojca i księcia Fabisia. Nie dopuszczała też do siebie służby za wyjątkiem swojej pokojówki, która była wiernie jej oddana. Bała się, że służba może siłą wyciągnąć ją z komnaty. Jednak do tego nie doszło.
Król widząc upór swojej córki, postanowił ją srodze ukarać.
- Natychmiast masz wyjść z komnaty - grzmiał na cały pałac, a przestraszona królewska służba pochowała się po wszystkich pałacowych zakamarkach - jeżeli nie, to zostaniesz srodze ukarana, przyrzekam ci to jako król i jako twój ojciec. Rozumiesz?
Wszyscy to rozumieli, tylko księżniczka nie, nawet bardzo przywiązana do niej pokojówka, namawiała ją do wyjścia ze swojej kryjówki i podporządkowała się woli króla. Niestety, księżniczka Róża nikogo nie słuchała, dalej trwała w swoim uporze. Była pewna, że ojciec w końcu opamięta się i da jej spokój. Nie wiedziała tylko jak bardzo się myli!
(CDN... t.m.i.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz