To już ostatni odcinek, więcej nie mam listów, zaginęły, a może wszystkie wysyłałem, może w ogóle już nie wysyłałem bo to było niepotrzebne? Tak, okazało się to niepotrzebne, powoli, powolutku zbliżyłem się do Joasi i jestem już z nią...47 rok (czterdziesty siódmy rok). Kto by pomyślał, że tak się stanie, a przecież zaczęło się od niewinnego spotkania w pociągu na tracie W...Kutno....
W...w 22.11.1972 r.
Witaj Joasiu!
Jak zwykle bardzo serdecznie dziękuję Ci za piękny liścik. Piękny jest, ale zarazem bardzo smutny. Trudno mi uwierzyć w to co piszesz, ale z opowiadań wiem, że takie sytuacje, jakie opisujesz zdarzają się w naszym kraju, w naszych miastach, w naszych rodzinach. Przykro czytać jest takie wiadomości, wiesz Joasiu, musiałem przeczytać Twój list chyba ze trzy razy, aby zrozumieć, to co napisałaś, jakoś nie chciała dotrzeć do mnie opisana przez Ciebie sytuacja. Czy to możliwe, aby takie coś zdarzyło się w rodzinie?
U mnie w domu też nie było wesoło w moich relacjach z matką, ( ojca bardzo mało pamiętam - zmarł), ale żeby Twoja macocha posuwała się do takich czynów w stosunku do Ciebie, to trudno mi to sobie przyswoić i wyobrazić. Ale jak już napisałem, skłonny jestem wierzyć w to co piszesz, naprawdę skłonny jestem. Zastanawiam się tylko dlaczego tak postępują ludzie. Przecież została Twoją drugą matką, wiedziała, że będzie wychowywała nie swoje dziecko, a wychodząc za Twojego ojca godziła się na zostanie matką. Zastępczą, drugą, czy jak by to nie nazwał, ale matką. Znam ze swojego środowiska takie matki - macochy, ale znam je z dobrej strony i byłem niejednokrotnie mile zaskoczony ich stosunkiem do swych przyrodnich dzieci. No, ale jak widzę, są też i inne matki.
Wybacz Joasiu, że na razie nic Ci nie poradzę, nawet nie wiem co Ci powiedzieć, tak bardzo jestem zaskoczony, ale gdy to przemyślę, dam Ci znać o moim stosunku do tej sprawy. Joasiu, ale co na to Twój ojciec, przecież Ty jesteś jego, jego rodzoną córką! Nic nie piszesz mi o jego stosunku co do Twojej osoby. Też jest taki, jak i jego żona, a Twoja macocha? Nie staje w Twojej obronie? A Twój młodszy brat, jak jego traktuje macocha, jak traktuje ojciec. Czy tak samo jak Ciebie?
Widzisz Joasiu, dużo tych pytań, na które ja nie mam odpowiedzi, nie mam, bo nie znam faktów. Z tego jednego listu, z tej jednej wiadomości niewiele mogę wyciągnąć wniosków i niewiele mogę Ci zaoferować. Może gdy poznam więcej faktów, moja pomoc będzie bardziej znacząca, bardziej rzeczowa i bardziej pomocna. To własnie chcę Ci zaoferować.
Joasiu, cieszy mnie, że pozytywnie przyjęłaś moją propozycję i że chcesz ją rozważyć. Tak, uczyń to, ale bez pośpiechu, niech Ci nie przesłania sytuacja z macochą. Twoja decyzja musi być starannie przemyślana, nie może być podjęta pod wpływem impulsu złości czy zachcianki. Bo taka decyzja może Cie Joasiu drogo kosztować. Wiem, że jesteś rozsądną dziewczyną i nie postąpisz pochopnie. Wierzę w to.
Pytasz co u mnie? No cóż, gram i gram i już wyczekuję końca sezonu, aby wreszcie odpocząć i zająć się sobą, kolegami, przyjaciółmi. Poza tym normalnie, trening, mecz i od nowa to samo, ale już niedługo. Pozdrawiam Cię i jak zwykle uważaj na siebie i napisz mi długi list. Trzymaj się Joasiu, Twój Tadeusz, pasażer z pociągu. Cześć!
W...w 22.11.1972.
(Pisownia oryginalna... KONIEC...Tadeusz Michał Iwan)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz