Nastąpiła przerwa w udostępnianiu "Niewysłanych listów" z powodu mojego pobytu w szpitalu, teraz wszystko jest w porządku, chociaż też spodziewam się pewnych zakłóceń spowodowanych Świętami Bożego Narodzenia, oraz Nowym Rokiem. Może jednak jakoś damy sobie radę z tym problemem.
W...w 10.08.1972 r.
Witam Panią.
Wprawdzie wymieniliśmy się adresami, ale nie uzgodniliśmy formy zwracania się do siebie, więc mając to na uwadze, będę zwracał się do Pani oficjalnie. Może kiedyś przejdziemy na inne formy. Pani Joasiu, często wracam myślami do naszego spotkania w pociągu i zastanawiam się dlaczego tak późno ono nastąpiło.
Szczęśliwy jestem, że mogłem jechać pociągiem relacji W - Kutno i spotkać w nim Panią. Szczęśliwy traf, czy przeznaczenie. Nie wiem pani Joasiu, ale czy to ma jakiekolwiek znaczenie w naszym życiu? Może i ma, bo moje życie zostało troszeczkę zakłócone wizerunkiem Pani. Często wspominam naszą pociągową rozmowę gdzie, próbując zagłuszyć stuk kolejowych kół, rozmawialiśmy po raz pierwszy ze sobą. Miło wspominam tę rozmowę, nie wiedziałem, ba, nie przypuszczałem, że swoimi słowami tak mnie pani zaciekawi i spowoduje pewne zmiany w moim organizmie .
Nie przypuszczałem, że mogę spotkać w moim życiu taką młodą osobę, która zrobiła na mnie tak duże wrażenie.
Wspominam panią, bo nie przestraszyła się pani, gdy w pewnym momencie zostaliśmy sami w przedziale, przy pędzącym z wielką szybkością pociągu, gdzie wszystko zagłuszał hałas stukających kół. Pani się nie bała. Dużo podróżuję po kraju i z taką postawą kobiety, spotkałem się po raz pierwszy, zawsze kobiety, gdy znalazły się w takiej sytuacji wychodziły z przedziału, szukały innego, a w najgorszym przypadku stały na korytarzu. Pani tego nie zrobiła. Dlaczego?
Tak bardzo zaufała pani swojej intuicji?
Nie miała się pani czego obawiać, teraz pani doskonale wie o tym, ale na przyszłość radziłbym jednak uważać. Licho nie śpi i nie zawsze spotka Pani takiego, jak ja.
Miło mi się gawędziło z Panią i choć już od naszej rozmowy minęło dość dużo czasu, nie mogę o pani zapomnieć. Zasiała Pani we mnie, pani Joasiu jakąś iskierkę nadziei, niepewności, wyczekiwania. Często myślami wracam do Pani wizerunku, nie chcę go wymazać ze swojej pamięci i pragnę, aby taka podróż jeszcze raz się odbyła. Tylko pani Joasiu na dłuższej trasie.
Czy to kiedykolwiek nastąpi?
Skrytykowała mnie Pani za grę w piłkę nożną, nie lubi Pani tego sportu, nie przepada za nim, a tak w ogóle to się nie dziwię. Nie wszyscy kochają to, co kocham ja. Tak, wiem, mówiła mi Pani, że to duże wyzwanie dla mnie i dla osoby, która zwiąże się ze mną, Pani nie chce się wiązać z taką osobą? Prawda? Rozumiem to, moja matka też nie przepada za tym sportem, a ja aby ją nie denerwować, jak i innych domowników, opuściłem dom rodzinny i wyjechałem za piłką. Inni wyjeżdżali za chlebem, ja wyjechałem za piłką.
Pani Joasiu, to moje drugie życie, ale przecież ono nie będzie trwało wiecznie, kiedyś musi się skończyć i wówczas wrócę do normalnego życia. Kiedy to nastąpi? Nie wiem pani Joasiu. Naprawdę.
Mam jednak nadzieję, że może kiedyś spotkamy się jeszcze i być może będę już występował w innej roli. Jakiej?
Może będę pracował w swoim zawodzie, może w innym, życie to jedna wielka niewiadoma, z którą spotykam się codziennie i z którą codziennie walczę. Pani Joasiu, to by było na razie tyle, mam cichą nadzieję, że pani odpisze na mój list i może utrzymamy ze sobą korespondencyjną znajomość. Proszę mi wybaczyć, gdy popełniłem jakąś gafę pisząc ten list, ale gdy człowiek chce napisać jak najlepiej, to... Wychodzi mu jak najgorzej. Pozdrawiam Panią i życzę wszystkiego dobrego i z niecierpliwością będę oczekiwał wiadomości od Pani.
Tadeusz, znajomy z pociągu!
W...w 10.08.1972 r.
(pisownia oryginalna ... CDN... Tadeusz Michał Iwan)
Szczęśliwy jestem, że mogłem jechać pociągiem relacji W - Kutno i spotkać w nim Panią. Szczęśliwy traf, czy przeznaczenie. Nie wiem pani Joasiu, ale czy to ma jakiekolwiek znaczenie w naszym życiu? Może i ma, bo moje życie zostało troszeczkę zakłócone wizerunkiem Pani. Często wspominam naszą pociągową rozmowę gdzie, próbując zagłuszyć stuk kolejowych kół, rozmawialiśmy po raz pierwszy ze sobą. Miło wspominam tę rozmowę, nie wiedziałem, ba, nie przypuszczałem, że swoimi słowami tak mnie pani zaciekawi i spowoduje pewne zmiany w moim organizmie .
Nie przypuszczałem, że mogę spotkać w moim życiu taką młodą osobę, która zrobiła na mnie tak duże wrażenie.
Wspominam panią, bo nie przestraszyła się pani, gdy w pewnym momencie zostaliśmy sami w przedziale, przy pędzącym z wielką szybkością pociągu, gdzie wszystko zagłuszał hałas stukających kół. Pani się nie bała. Dużo podróżuję po kraju i z taką postawą kobiety, spotkałem się po raz pierwszy, zawsze kobiety, gdy znalazły się w takiej sytuacji wychodziły z przedziału, szukały innego, a w najgorszym przypadku stały na korytarzu. Pani tego nie zrobiła. Dlaczego?
Tak bardzo zaufała pani swojej intuicji?
Nie miała się pani czego obawiać, teraz pani doskonale wie o tym, ale na przyszłość radziłbym jednak uważać. Licho nie śpi i nie zawsze spotka Pani takiego, jak ja.
Miło mi się gawędziło z Panią i choć już od naszej rozmowy minęło dość dużo czasu, nie mogę o pani zapomnieć. Zasiała Pani we mnie, pani Joasiu jakąś iskierkę nadziei, niepewności, wyczekiwania. Często myślami wracam do Pani wizerunku, nie chcę go wymazać ze swojej pamięci i pragnę, aby taka podróż jeszcze raz się odbyła. Tylko pani Joasiu na dłuższej trasie.
Czy to kiedykolwiek nastąpi?
Skrytykowała mnie Pani za grę w piłkę nożną, nie lubi Pani tego sportu, nie przepada za nim, a tak w ogóle to się nie dziwię. Nie wszyscy kochają to, co kocham ja. Tak, wiem, mówiła mi Pani, że to duże wyzwanie dla mnie i dla osoby, która zwiąże się ze mną, Pani nie chce się wiązać z taką osobą? Prawda? Rozumiem to, moja matka też nie przepada za tym sportem, a ja aby ją nie denerwować, jak i innych domowników, opuściłem dom rodzinny i wyjechałem za piłką. Inni wyjeżdżali za chlebem, ja wyjechałem za piłką.
Pani Joasiu, to moje drugie życie, ale przecież ono nie będzie trwało wiecznie, kiedyś musi się skończyć i wówczas wrócę do normalnego życia. Kiedy to nastąpi? Nie wiem pani Joasiu. Naprawdę.
Mam jednak nadzieję, że może kiedyś spotkamy się jeszcze i być może będę już występował w innej roli. Jakiej?
Może będę pracował w swoim zawodzie, może w innym, życie to jedna wielka niewiadoma, z którą spotykam się codziennie i z którą codziennie walczę. Pani Joasiu, to by było na razie tyle, mam cichą nadzieję, że pani odpisze na mój list i może utrzymamy ze sobą korespondencyjną znajomość. Proszę mi wybaczyć, gdy popełniłem jakąś gafę pisząc ten list, ale gdy człowiek chce napisać jak najlepiej, to... Wychodzi mu jak najgorzej. Pozdrawiam Panią i życzę wszystkiego dobrego i z niecierpliwością będę oczekiwał wiadomości od Pani.
Tadeusz, znajomy z pociągu!
W...w 10.08.1972 r.
(pisownia oryginalna ... CDN... Tadeusz Michał Iwan)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz