29.07.2019. PONIEDZIAŁEK =
Ciepło, parno, w kraju temperatury przekraczają trzydzieści stopni. W Rogalach również ciepło, ale niebo zachmurzone, być może spadnie deszcz. Nawet dobrze, że jest pochmurnie, nie odczuwamy takiej gorączki, jak w innych regionach kraju, gdzie słonko świeci bezpośrednio na każdego człowieka. Doskwierają nie tylko upały, ale i liczne burze, które są gwałtowne i przynoszą wiele szkód. Ulewne deszcze powodują liczne podtopienia, strażacy mają co robić. Dobrze, że nasz rejon burze omijają.
Przez prawie godzinę, będąc na podwórku obserwowałem próbne loty młodych bocianów. W Rogalach mamy dwa gniazda i dzisiaj z nich wyleciały na próbne loty młode bocianiątka. Było ich sześć, po jakimś czasie dołączyli do nich rodzice. Z zapartym tchem obserwowałem ich loty nad Rogalami, było na co patrzeć, było co podziwiać. Dzisiaj dokładnie poznałem ich tajemnice wznoszenia i lotu bez machania skrzydłami, znakomicie wykorzystywały liczne prądy powietrzne. Do tej pory boli mnie głowa od ciągłego patrzenia w niebo, ale muszę przyznać, że opłacało się.
W sobotę w Rogalach odbyło się wesele jednej panienki, a właściwie tzw. "wyjazd". Minął szybko i bez żadnych atrakcji. W całej wiosce nie zrobiono ani jednej "bramy", która by zatrzymała jadącą młodą pannę do kościoła. Samochody szybko przemknęły przez wioskę, nawet klaksonów nie było zbyt wiele. Gdzie te czasy, że wiejskie wesela przeżywała cała wioska, gdzie "bram" było kilka, albo kilkanaście. W sobotę odbyło się wszystko cicho i szybko, ludzie nie mają co wspominać, bo prawdę mówiąc nie ma i nie było czego. Dawne tradycje idą w zapomnienie.
Na wrzesień ja i żona jesteśmy zaproszeni na takie wesele, mam nadzieję, że będzie troszeczkę inne, od tego, które odbyło się w sobotę. Tam gdzie idę ma być 200 osób, czy tyle będzie?
Zobaczymy, a to co zobaczę postaram się wam przekazać, bo na takim typowo wiejskim weselu nie byłem blisko 50 lat temu, więc czekam z niecierpliwością na to wydarzenie naszej znajomej.
(Tadeusz Michał Iwan CDN...)
W sobotę w Rogalach odbyło się wesele jednej panienki, a właściwie tzw. "wyjazd". Minął szybko i bez żadnych atrakcji. W całej wiosce nie zrobiono ani jednej "bramy", która by zatrzymała jadącą młodą pannę do kościoła. Samochody szybko przemknęły przez wioskę, nawet klaksonów nie było zbyt wiele. Gdzie te czasy, że wiejskie wesela przeżywała cała wioska, gdzie "bram" było kilka, albo kilkanaście. W sobotę odbyło się wszystko cicho i szybko, ludzie nie mają co wspominać, bo prawdę mówiąc nie ma i nie było czego. Dawne tradycje idą w zapomnienie.
Na wrzesień ja i żona jesteśmy zaproszeni na takie wesele, mam nadzieję, że będzie troszeczkę inne, od tego, które odbyło się w sobotę. Tam gdzie idę ma być 200 osób, czy tyle będzie?
Zobaczymy, a to co zobaczę postaram się wam przekazać, bo na takim typowo wiejskim weselu nie byłem blisko 50 lat temu, więc czekam z niecierpliwością na to wydarzenie naszej znajomej.
(Tadeusz Michał Iwan CDN...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz