Cd...
18.10. 2020 NIEDZIELA =
Pochmurno, chyba będzie padać. Siedzę w domu i smętnie patrzę w okno, nawet na podwórko nie chce mi się wyjść. Temperatura niska, jakieś osiem stopni tylko, w piecu huczy ogień, piec nagrzewa się, będzie ciepło. Moje trzy kurki też odczuwają zimno, wyszły ze stodoły, w której mieści się kurnik, połaziły troszkę po podwórku i wróciły do zacisznego, troszeczkę cieplejszego miejsca jakim jest stodoła, też chodzą skulone, też im zimno.
Narzekam, narzekam, a tu nasza drużyna rozgrzała nas do czerwoności, już wiecie kogo mam na myśli? To nasz ZNICZ ponownie wygrał i rozgrzał nasze serduszka, gardełka i całe ciało. Brawo chłopcy, drużyna zdobywa punkty, daje nam radość i powolutku pnie się w górę tabeli. Tak trzymać chłopcy...
Syn zadzwonił z Wrocławia, gdzie sytuacja z pandemią jest niewesoła, dużo zachorowań, dużo zgonów. Pracuje, stosuje się do zaleceń epidemiologicznych, chodzi w maseczce i na razie nie narzeka na zdrowie. Oby cały czas mu służyło dobrze, nam każe jeszcze tutaj pozostać, jeszcze tydzień, może dwa. Może sytuacja się poprawi i będziemy mogli spokojnie wrócić do ukochanego Wrocławia?
W Rogalach spokój i cisza, nawet samochody nie jeżdżą tak często jak to zwykle bywało w niedzielę. Zaostrzenia w kościele, dużo osób zatrzymało w domu, ksiądz powiedział, że nie będą mieli grzechu. Zdrowie jest ważniejsze, pomodlić można się też w domu, Bóg jest wszędzie, nawet w naszym domu, w nas samych. (t.m.i.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz