Cd...
22.06.2020. PONIEDZIAŁEK =
W Rogalach Wielkich od samego rana ruch, mobilizacja mieszkańców, którzy za namową pana sołtysa mają przystąpić do przygotowania Rogal do konkursu o "Piękny wygląd wsi", którego kulminacja nastąpi niebawem. Trzeba porządkować wygląd wioski, wygląd miejsc publicznych i własnych gospodarstw. Czy wszyscy gospodarze, wszyscy mieszkańcy przystąpili do tego zadania, do tego konkursu?
Przykro o tym pisać, ale wielu mieszkańców tej małej wioski zlekceważyli sobie słowa pana sołtysa i nie wzięła udziału. Dlaczego?
Przyznam się szczerze, że niektóre wypowiedzi zirytowały mnie, odniosłem wrażenie, ze ci co mieszkają obecnie w wiosce (powtarzam, niektórzy) nie poczuwają się do bycia mieszkańcami tej małej społeczności. Mieszkają bo mieszkają, spotykają się z ludźmi, bo spotykają się, bo natknęli się na nich na drodze, więc muszą powiedzieć choć jedno słowo: "Dzień dobry", choć nie zawsze to czynią.
Razem z córką poszedłem na plac zabaw dla dzieci, gdzie miało się odbyć wielkie sprzątanie, koszenie trawy, malowanie sprzętu. Owszem koszenie odbyło się, moja córka wzięła w tym udział, wielkie grabie fruwały w powietrzu, gdy zgrabiała skoszoną trawę. Oprócz córki, była prawie cała rodzina pana sołtysa, był pan Andrzej z początku wioski, oraz pani Kasia z przeciwległego końca. Praca została zakończona bardzo szybko i bardzo sprawnie, choć sprzątających była tak niewielka grupka. A pozostali?
No cóż, mogę tu różne rzeczy o nich napisać, ale czy warto takim ludziom poświęcać tutaj miejsce i robić im poniekąd reklamę? Brak słów, moja córka choć tu przyjeżdża sporadycznie, nie odmówiła pomocy, bo przecież chce, aby miejsce, do którego przyjechała wyglądało ładnie i przyjemnie. Chodzi po wiosce, przygląda się jej i zapisuje w pamięci obraz, który później przekaże innym osobom, gdy przyjedzie do Wrocławia. Z pewnością utkwi jej w pamięci, że niektórzy mieszkańcy tej malutkiej wioski, malutkiej społeczności mają w zasadzie w pogardzie wygląd swojego miejsca zamieszkania. Niech będzie smród, ich to nie dotyczy, ich dzieci nie chodzą na huśtawki, nie chodzą na plac zabaw ze swoimi rówieśnikami, nie bawią się dzisiaj, ale czy można zaręczyć, że nie zrobią tego jutro, pojutrze? Może pójdą tam, gdzie w pocie czoła pracowali inni mieszkańcy i co powie później taka matka taki ojciec? Wszystko jest w należytym porządku?
U mnie na podwórku skoszona trawa, trwa remont, ale przed i wokół wjazdu rośnie trawa, żona próbowała ją ściąć sierpem, ale jest to syzyfowa praca, to tak jakbym z miski wylewał wodę małą łyżeczką. Żona poprosiła o pomoc jednego pana, który kosił obok nas trawę, nie zgodził się, nie pomógł, miał tysiące wymówek. To samo wracający kosiarze z placu zabaw, przechodząc obok mnie, mogli skosić moją trawę, nie zrobili tego. Przyjeżdżam tutaj, nie mam ani kosiarki, ani kosy, aby cokolwiek zrobić muszę za wszelkie prace płacić, nie wymagam, aby ktoś porządkował mój teren za darmo, o nie! Ale skoro robimy taką społeczną akcję, w której i moja rodzina uczestniczy, to czy w ramach tego, nie można i mnie pomóc? To nie dla mnie będzie zrobione (jest to na zewnątrz przy drodze), ale przede wszystkim dla wioski, dla wszystkich mieszkańców.
Konkurs się zbliża, nie wiem które miejsce zajmą Rogale, dla mnie nie to jest najważniejsze, ale sama akcja, uczestniczenie w niej, dbanie o wspólne dobro i dzielenie się tym dobrem i chwalenie się tym, co sami zrobimy dla siebie i innych. Niestety, tutaj tego brakuje, ale chwała tym, którzy przyłączyli się do tej akcji i wiem, że z dumą będą patrzyli na swoje dzieło. (t.m.i.)
(Warto by przytoczyć nazwiska tych, którzy włożyli duży wkład w te prace, ale nie mając zgody tych osób nie mogę wyjawić ich nazwisk, a szkoda, bo naprawdę włożyli dużo wysiłku, czasu i chyba zdrowia.)
Przykro o tym pisać, ale wielu mieszkańców tej małej wioski zlekceważyli sobie słowa pana sołtysa i nie wzięła udziału. Dlaczego?
Przyznam się szczerze, że niektóre wypowiedzi zirytowały mnie, odniosłem wrażenie, ze ci co mieszkają obecnie w wiosce (powtarzam, niektórzy) nie poczuwają się do bycia mieszkańcami tej małej społeczności. Mieszkają bo mieszkają, spotykają się z ludźmi, bo spotykają się, bo natknęli się na nich na drodze, więc muszą powiedzieć choć jedno słowo: "Dzień dobry", choć nie zawsze to czynią.
Razem z córką poszedłem na plac zabaw dla dzieci, gdzie miało się odbyć wielkie sprzątanie, koszenie trawy, malowanie sprzętu. Owszem koszenie odbyło się, moja córka wzięła w tym udział, wielkie grabie fruwały w powietrzu, gdy zgrabiała skoszoną trawę. Oprócz córki, była prawie cała rodzina pana sołtysa, był pan Andrzej z początku wioski, oraz pani Kasia z przeciwległego końca. Praca została zakończona bardzo szybko i bardzo sprawnie, choć sprzątających była tak niewielka grupka. A pozostali?
No cóż, mogę tu różne rzeczy o nich napisać, ale czy warto takim ludziom poświęcać tutaj miejsce i robić im poniekąd reklamę? Brak słów, moja córka choć tu przyjeżdża sporadycznie, nie odmówiła pomocy, bo przecież chce, aby miejsce, do którego przyjechała wyglądało ładnie i przyjemnie. Chodzi po wiosce, przygląda się jej i zapisuje w pamięci obraz, który później przekaże innym osobom, gdy przyjedzie do Wrocławia. Z pewnością utkwi jej w pamięci, że niektórzy mieszkańcy tej malutkiej wioski, malutkiej społeczności mają w zasadzie w pogardzie wygląd swojego miejsca zamieszkania. Niech będzie smród, ich to nie dotyczy, ich dzieci nie chodzą na huśtawki, nie chodzą na plac zabaw ze swoimi rówieśnikami, nie bawią się dzisiaj, ale czy można zaręczyć, że nie zrobią tego jutro, pojutrze? Może pójdą tam, gdzie w pocie czoła pracowali inni mieszkańcy i co powie później taka matka taki ojciec? Wszystko jest w należytym porządku?
U mnie na podwórku skoszona trawa, trwa remont, ale przed i wokół wjazdu rośnie trawa, żona próbowała ją ściąć sierpem, ale jest to syzyfowa praca, to tak jakbym z miski wylewał wodę małą łyżeczką. Żona poprosiła o pomoc jednego pana, który kosił obok nas trawę, nie zgodził się, nie pomógł, miał tysiące wymówek. To samo wracający kosiarze z placu zabaw, przechodząc obok mnie, mogli skosić moją trawę, nie zrobili tego. Przyjeżdżam tutaj, nie mam ani kosiarki, ani kosy, aby cokolwiek zrobić muszę za wszelkie prace płacić, nie wymagam, aby ktoś porządkował mój teren za darmo, o nie! Ale skoro robimy taką społeczną akcję, w której i moja rodzina uczestniczy, to czy w ramach tego, nie można i mnie pomóc? To nie dla mnie będzie zrobione (jest to na zewnątrz przy drodze), ale przede wszystkim dla wioski, dla wszystkich mieszkańców.
Konkurs się zbliża, nie wiem które miejsce zajmą Rogale, dla mnie nie to jest najważniejsze, ale sama akcja, uczestniczenie w niej, dbanie o wspólne dobro i dzielenie się tym dobrem i chwalenie się tym, co sami zrobimy dla siebie i innych. Niestety, tutaj tego brakuje, ale chwała tym, którzy przyłączyli się do tej akcji i wiem, że z dumą będą patrzyli na swoje dzieło. (t.m.i.)
(Warto by przytoczyć nazwiska tych, którzy włożyli duży wkład w te prace, ale nie mając zgody tych osób nie mogę wyjawić ich nazwisk, a szkoda, bo naprawdę włożyli dużo wysiłku, czasu i chyba zdrowia.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz