Cd...
12.06.2020. PIĄTEK =
Kolejny ciepły dzień, kolejny dzień zwiastujący burzę, bo jest parno, duszno. Temperatura zbliża się do trzydziestu stopni, coraz trudniej oddychać.
W wiosce spokój, o, troszeczkę przesadzam, doszły do nas nowe wiadomości dotyczące dwóch panów, mieszkańców naszej wioski. Jeden pojechał do ościennego kraju zarobić trochę euro, rodzina była zadowolona, zrobiła mu należytą wyprawkę, minęło parę dni (chyba dwa, czy trzy), a nasz emigrant ponownie pojawił się w Rogalach.
Oczywiście wszędzie dobrze, ale najlepiej w domu, w wiosce, w Rogalach. Z pracy nici, z zarobku nici, z euro nici, ale proszę się nie martwić, u nas też jest pracy pod dostatkiem, zarobki nawet, nawet, a na "złotówkę" nie mamy co narzekać.
Jeżeli chodzi o drugiego pana, to tu sprawa jest dużo gorsza, bardziej skomplikowana, oczywiście piszę tylko to, co moje ucho zarejestrowało. W środę wszyscy usłyszeliśmy donośny sygnał syreny karetki pogotowia ratunkowego, które przyjechało do chorego naszego kolegi, dodam niepełnosprawnego, który samotnie mieszka na końcu wioski. Karetka zabrała go do szpitala, nie będę wnikał co się stało, ani dlaczego musiał jechać do lecznicy, te pytania prędzej nadają się do wyjaśnienia przez inne instytucje. Może tak się stanie.
Wybory zbliżają się coraz szybszymi krokami, a ja nie mogę się dostać do Białej Piskiej, aby wpisać się na listę wyborczą. Nie mam czym, pytam się po wiosce, czy ktoś nie jedzie w kierunku Białej Piskiej, ale jak na razie nie znalazłem nikogo, z którym mógłbym się wybrać do Urzędu. Pocieszam się nadzieją, że mam jeszcze parę dni czasu. (t.m.i.)
Kolejny ciepły dzień, kolejny dzień zwiastujący burzę, bo jest parno, duszno. Temperatura zbliża się do trzydziestu stopni, coraz trudniej oddychać.
W wiosce spokój, o, troszeczkę przesadzam, doszły do nas nowe wiadomości dotyczące dwóch panów, mieszkańców naszej wioski. Jeden pojechał do ościennego kraju zarobić trochę euro, rodzina była zadowolona, zrobiła mu należytą wyprawkę, minęło parę dni (chyba dwa, czy trzy), a nasz emigrant ponownie pojawił się w Rogalach.
Oczywiście wszędzie dobrze, ale najlepiej w domu, w wiosce, w Rogalach. Z pracy nici, z zarobku nici, z euro nici, ale proszę się nie martwić, u nas też jest pracy pod dostatkiem, zarobki nawet, nawet, a na "złotówkę" nie mamy co narzekać.
Jeżeli chodzi o drugiego pana, to tu sprawa jest dużo gorsza, bardziej skomplikowana, oczywiście piszę tylko to, co moje ucho zarejestrowało. W środę wszyscy usłyszeliśmy donośny sygnał syreny karetki pogotowia ratunkowego, które przyjechało do chorego naszego kolegi, dodam niepełnosprawnego, który samotnie mieszka na końcu wioski. Karetka zabrała go do szpitala, nie będę wnikał co się stało, ani dlaczego musiał jechać do lecznicy, te pytania prędzej nadają się do wyjaśnienia przez inne instytucje. Może tak się stanie.
Wybory zbliżają się coraz szybszymi krokami, a ja nie mogę się dostać do Białej Piskiej, aby wpisać się na listę wyborczą. Nie mam czym, pytam się po wiosce, czy ktoś nie jedzie w kierunku Białej Piskiej, ale jak na razie nie znalazłem nikogo, z którym mógłbym się wybrać do Urzędu. Pocieszam się nadzieją, że mam jeszcze parę dni czasu. (t.m.i.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz