Cd...
10.06.2020. ŚRODA =
Niebo zamglone, dzień senny, może znów popada? Czułem się senny do czasu gdy listonosz dostarczył mi dzisiejszą prasę regionalną ("Ciekawostki Białej Piskiej"), sen i znużenie szybko mi przeszło. Ciekawa lektura, dzisiejsze "Ciekawostki" poświęcone zostały w całości naszej pani Burmistrz, Beacie Sokołowskiej. Referendum jednak będzie, za miesiąc prawie i według tej gazetki pani Burmistrz zostanie odwołana, ale czy tak będzie na pewno? Tutaj wiążąca jest frekwencja, nie będzie dostatecznej liczby referendarzy - referendum będzie nieważne.
Nie wnikam w to, czy mieszkańcy Białej Piskiej i gminy faktycznie chcą odwołania pani Burmistrz (podobno przewinień jest dużo), ale znam tylko odpowiedzi jednej strony, nie znam odpowiedzi pani Sokołowskiej na te zarzuty.
Czy ja chcę odwołania pani Burmistrz?
Przyjeżdżam tutaj, jestem poniekąd częścią tej społeczności, płacę tutaj podatki, żyję sprawami gminy i miasta Biała Piska i tak jak wszyscy mam pewne sprawy do tej pani. Zgłosiłem moją sprawę pani Burmistrz, przyjęła ją i powiedziała, że sprawa jest trudna (dla mnie nie) Po tych słowach, słuch o mojej sprawie ucichł, więcej niczego się nie dowiedziałam, choć od tego momentu upłynęło kilka ładnych miesięcy. Czy pani Burmistrz, skoro nie mogła sama zająć się sprawą, nie mogła przekazać jej urzędniczce, odpowiedniej i kompetentnej osobie? Czy nie mogła i czy nie powinna powiadomić mnie o losach mojej sprawy?
Jeżeli tak załatwiane są inne sprawy mieszkańców gminy i miasta, to nie dziwię się, że sprawa stanęła na ostrzu noża. Urzędnik jest dla nas, a nie odwrotnie. (t.m.i.)
Nie wnikam w to, czy mieszkańcy Białej Piskiej i gminy faktycznie chcą odwołania pani Burmistrz (podobno przewinień jest dużo), ale znam tylko odpowiedzi jednej strony, nie znam odpowiedzi pani Sokołowskiej na te zarzuty.
Czy ja chcę odwołania pani Burmistrz?
Przyjeżdżam tutaj, jestem poniekąd częścią tej społeczności, płacę tutaj podatki, żyję sprawami gminy i miasta Biała Piska i tak jak wszyscy mam pewne sprawy do tej pani. Zgłosiłem moją sprawę pani Burmistrz, przyjęła ją i powiedziała, że sprawa jest trudna (dla mnie nie) Po tych słowach, słuch o mojej sprawie ucichł, więcej niczego się nie dowiedziałam, choć od tego momentu upłynęło kilka ładnych miesięcy. Czy pani Burmistrz, skoro nie mogła sama zająć się sprawą, nie mogła przekazać jej urzędniczce, odpowiedniej i kompetentnej osobie? Czy nie mogła i czy nie powinna powiadomić mnie o losach mojej sprawy?
Jeżeli tak załatwiane są inne sprawy mieszkańców gminy i miasta, to nie dziwię się, że sprawa stanęła na ostrzu noża. Urzędnik jest dla nas, a nie odwrotnie. (t.m.i.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz